Droga po dziesiąty tytuł trwa, po dwóch wysoko wygranych spotkaniach nadszedł czas na prawdziwy sprawdzian, mecz z drugą drużyną Ligue 1. Zarówno na trybunach jak i na boisku atmosfera była bardzo gorąca i napięta. Ostatecznie to stołeczni mogli cieszyć się z wygranej w tym prestiżowym spotkaniu.
W tym meczu ponownie mogliśmy zobaczyć ofensywne trio, które w ostatnim czasie zaczęło się rozkręcać i dobrze współpracować. Cieszyć też powinna obecność w kadrze Sergio Ramosa, miejmy nadzieje, że w końcu zacznie grać regularnie.
Przez pierwsze minuty obie drużyny chciały wyczuć przeciwnika i nie forsowały tempa. Przed zakończeniem pierwszego kwadransu to PSG objęło prowadzenie, po podaniu z prawej strony boiska w pole karne piłkę w siatce po ekwilibrystycznym uderzeniu wpakował Neymar. Trzeba powiedzieć wprost, ta bramka zapisana została na konto Pau Lopeza, który podjął złą decyzję o wyjściu z linii. Niedługo później to Donnarumma popełnił błąd, który kosztował utratę bramki. Po rzucie rożnym i nieskutecznym wybiciu piłki przez Włocha zapanowało zamieszanie, które wykorzystał środkowy obrońca Marsylii, był remis.
Paryżanie jakby przebudzili się z letargu i ruszyli ponownie do ataku, strzelili dwie bramki, niestety, obie z pozycji spalonej. Ewidentnie Messi nie ma szczęścia do goli we francuskiej lidze, jednak jak mawia stare porzekadło – „co się odwlecze, to nie uciecze”. Kilka chwil przed zakończeniem pierwszej połowy sędzia podyktował karnego dla PSG, wielu ekspertów uważa, że niesłusznie. Nie zmieniło to jednak faktu, że bardzo pewnie karny na bramkę zamienił Mbappe i do przerwy stołeczni prowadzili jedną bramką.
Po przerwie atmosfera jeszcze bardziej się podgrzała, gra mocno się zaostrzyła a zawodnicy momentami skakali sobie do gardeł. Sędzia również nie pomagał, kilkukrotnie podejmując kontrowersyjną decyzję, co jeszcze bardziej frustrowało zawodników. W drugiej połowie zdecydowanie więcej było szachów i przepychania, niż normalnej gry w piłkę. Paryżanie nie potrafili zamknąć tego spotkania i momentami oddawali inicjatywę marsylczykom.
Wydawało się, że mecz nie przyniesie już emocji bramkowych, myliliśmy się. Ponownie PSG wbiło piłkę do siatki, jednak po strzale Mbappe znowu został odgwizdany spalony, niesamowita ilość anulowanych bramek. Marsylia nie zamierzała się jednak poddawać i udało im się wyrównać pod koniec spotkania, euforia zawodników została jednak szybko stłumiona, odpowiedźcie sobie sami czemu. Paryżanie pod koniec spotkania ewidentnie stracili wigor, jednak na ich szczęście goście nie potrafili tego wykorzystać. Derby dla stołecznych! Trzeba jednak podkreślić irytującą nonszalancję w poczynaniach naszych zawodników, wydaje się, że brakuje im silnej ręki, która postawi ich do pionu. Zarówno w defensywie, jak i ofensywie popełnialiśmy błędy, które nie powinny się zdarzyć.