Powoli rozpoczynamy rozgrywki Ligue 1 w której trwa druga kolejka rywalizacji. Paryżanie po wysokiej wygranej z Le Havre w pierwszej kolejce tym razem zmierzyło się na Parc des Princes z ekipą Montpellier. „Les Parisiens” byli bezlitośni dla rywali wygrywając 6:0.
Strzelanie w tym spotkaniu rozpoczęło się bardzo szybko, choć już od pierwszych sekund klarowała się przewaga PSG, jeśli chodzi o posiadanie piłki. Pierwszy raz rywala ukąsił Barcola, który rozegrał niesamowitą klepkę z Joao Nevesem po której niczym wiatr pomknął lewą stroną boiska kończąc akcję pięknym strzałem. Tak szybko strzelony gol zburzył najpewniej wszelkie plany, które Montpellier miało na to spotkanie. Paryżanie nie mieli jednak zamiaru zwalniać.
Niedługo po pierwszej bramce ponownie zaatakowaliśmy, na bardzo aktywnych skrzydłach pracowali Barcola i Dembele. To po dośrodkowaniu z rzutu rożnego tego drugiego bardzo blisko swojej premierowej bramki był Neves. Piłka jednak minimalnie minęła światło bramki. Paryżanie nie zwalniali tempa a ich akcje stawały się coraz mniej przewidywalne dla przyjezdnych. Bardzo szybko dało się przez to zauważyć bezradność gości, którzy często faulami kończyli dobrze zapowiadające się akcje.
Montpellier zmuszone było głównie się bronić, choć i oni potrafili wyjść z akcją. Po jednej z nich najprawdopodobniej odechciało się im się grać ofensywnie. Goście odważnie podeszli pod pole karne w okolicach 24 minuty spotkania. Po przesunięciu linii obrony piłka trafiła pod nogi Barcoli, który ponownie pomknął lewą stroną. Wyłożył piłkę do Nevesa a ten kapitalnym podaniem obsłużył Asensio, któremu nie pozostało nic więcej jak wpakować piłkę do siatki.
Taki rozwój sytuacji zupełnie odebrał chęć gry gościom, którzy głównie musieli skupić się na szybko wymienianych piłkach pomiędzy „Les Parisiens”. Po drugim trafieniu jeszcze przyspieszyliśmy, swoje akcje miał Barcola czy Dembele, którzy z łatwością mijali statycznych obrońców Montpellier. To chwilowe rozprężenie i skupienie a ataku mogło się szybko zemścić po po rzucie rożnym blisko złapania kontaktu byli goście. Na krótkim słupku dobrze jednak ustawiony był Donnarumma i zablokował strzał. Więcej ciekawych akcji w pierwszej połowie nie zobaczyliśmy, choć „Les Parisiens” bezapelacyjnie kontrolowali grę.
Po przerwie, w której Luis Enrique nie miał za dużo pracy, wróciliśmy do gry. Obraz spotkania nie uległ zmianie, wręcz przeciwnie, PSG wrzuciło kolejny bieg. Stosując wysoki pressing, szybką wymianę piłek i pozycji skarciliśmy rywala kolejnymi trzema trafieniami. Najpierw do siatki ponownie trafił Barcola, którego pięknym podaniem obsłużył Dembele. Później po mocnym strzale „pod ladę” bramkarza pokonał Hakimi, by zakończyć kanonadę kapitalnym zwodem Warrena w polu karnym. Trzy gole w siedem minut, to jest coś!
Po takim nokaucie Enrique podjął decyzje o zmianach. Boisko opuścił genialny tego dnia Barcola, Dembele i Asensio. W praktyce więc „Lucho” wymienił cały tercet ofensywny. Gra po dokonanych zmianach trochę zwolniła, widać było mniejszą pewność siebie i dokładność w wykonywanych podaniach. Goście nie byli jednak w stanie w żaden sposób odpowiedzieć i to PSG pod koniec spotkania ponownie uderzyło zamykając wynik. Na listę strzelców wpisał się Kang In-Lee dla którego było to debiutanckie trafienie w sezonie. Niedługo później, na szczęście Montpellier, sędzia zakończył to spotkanie wynikiem 6:0.
Ciężko coś dodawać do tak dobrego występu zespołu, Neves 2 mecze 4 asysty, Barcola wchodzi w buty Mbappe, widać kolektyw, wspólną motywację i chęć gry. Z resztą stosunek bramek 10-1 mówi sam za siebie. Oby tak jak najdłużej panowie! ALLEZ!