Po krótkiej przerwie świąteczno-noworocznej PSG wróciło do grania w sezonie 19/20. Pierwsze spotkanie w nowym roku przypadło na 1/32 Pucharu Francji. Paryżanie spotkali się w tych rozgrywkach z amatorską drużyną Linas Montlhery występującą aktualnie na szóstym poziomie rozgrywkowym.
Wobec prawdziwego maratonu czekającego PSG – Thomas Tuchel dał odpocząć największym gwiazdom. Mbappe, Icardi, Neymar nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych. Odpoczywał również Di Maria oraz Verratti, którzy usiedli na ławce rezerwowych. W pierwszym składzie wystąpił Cavani, dla którego każdy mecz może być ostatnim w barwach PSG wobec oferty z Atletico Madryt.
Spokojna pierwsza połowa
Spotkanie rozpoczęło się bardzo spokojnie. Ci, którzy spodziewali się wielkiej nawałnicy PSG mogli czuć się zawiedzeni. Paryżanie spokojnie rozgrywali piłkę, ale z dala od bramki rywali. W naszej ekipie wyraźnie brakowało zgrania w ataku, akcje opierały się bardziej na indywidualnych zagraniach, aniżeli na przemyślanych składnych akcjach. W pierwszym kwadransie bliski gola był Cavani, ale jego próba lobu wylądowała nad bramką rywali. Paryżanie przyśpieszyli po pierwszym kwadransie, w poprzeczkę po rzucie rożnym trafił Cavani a dobitkę wybito z linii bramkowej. Próbował również Sarabia oraz Paredes, ale ich strzały były zbyt lekkie. Goście, wśród których wszyscy gracze to amatorzy dzielnie się bronili i odważnie kontrowali. Po jednej z kontr na posterunku znalazł się Rico, który wybronił bez problemu strzał pomocników Linas Montlhery.
W 30 minucie Paryżanie prowadzili 1:0. Świetną akcję przeprowadził Dagba, który na prawej stronie wdarł się w pole karne i wyłożył piłkę nastolatkowi Aouchiche, który zwodem w polu karnym oszukał obrońców i uderzeniem pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. 6 minut później powinno być 2:0. Cavani złapał się tylko za głowę, kiedy bramkarz cudem wybronił jego strzał głową oddany z około 5 metrów. Świetną piłkę z głębi pola zagrał w tej sytuacji Sarabia. Od tego momentu mecz zrobił się bardzo ciekawy. Gospodarze spotkania przeprowadzili jedną akcję, po której Dagba w polu karny sfaulował Cisse i sędzia podyktował 11-stkę. Strzał Kanoute w lewy róg bramki świetnie obronił Rico. Chwilę później świetną kontrę PSG rozwiązał Draxler z Edinsonem Cavanin. Napastnik świetnym strzałem po ziemi zdobył drugiego gola dla PSG. Kolejny raz potwierdziło się, że niewykorzystane sytuacje się mszczą.
Po pierwszej połowie PSG prowadziło zasłużenie 2:0, ale gospodarze nie mogli narzekać na swoją grę, ponieważ pokazali bardzo dobrą piłkę na tle mistrza Francji.
Dominacja w drugiej połowie
Drugą połowę Paryżanie rozpoczęli z lekką nonszalancją w obronie. Rywale przechwycili piłkę w polu karnym i zakotłowało się pod bramką Rico. Na szczęście dla naszego zespołu bez groźnego strzału zakończyła się ta akcja. Sił amatorom z Linas starczyło na parę minut i w odpowiedzi Cavani wraz z Sarabią doszli do strzałów w polu karnym rywali. Minutę później Cavani domagał się karnego za faul bramkarza, ale sędzia słusznie nakazał grać dalej. W 54 minucie Cavani doszedł do kolejnej znakomitej sytuacji w polu karnym. Po woleju piłkę świetnie obronił bramkarz i do bramki numer 200 w barwach PSG wciąż trochę brakowało. Bliżej celu Cavani był już chwilę później. Draxler w głębi pola przejął piłkę, na szybkości przedarł się przez środkową strefę boiska i wypuścił w uliczkę Urugwajczyka. Strzał Cavaniego został zablokowany, piłka dodatkowo ugrzęzła między nogami obrońcy. Gdy wydawało się, że akcja jest skończona, do gry włączył się ponownie Draxler, który wyłuskał ją i spod linii bramkowej podał do Cavaniego. Strzał pustej bramki rywali był formalnością. 198 bramka El Matadora w barwach PSG stał się faktem.
Kolejne bramki wobec słabej już postawy rywali były kwestią czasu. Cavani, Draxler i Sarabia raz po raz atakowali i swoją bramkę zdobył również Sarabia po podaniu Cavaniego. Drugą bramkę Hiszpan dołożył w 69 minucie, kiedy dopadł do piłki przed polem karnym. Silny strzał był nie do obrony dla spóźnionego bramkarza rywali. Paryżanie kontynuowali dobrą grę, kontrolowali spokojnie spotkanie i szukali kolejnych bramek. Okazję miał Moting, ponownie Cavani, ale na szóstą bramkę musieliśmy czekać do 87 minuty. Strzał Sarabii metr przed linią bramką dobił Moting, po lekkim błędzie bramkarza gospodarzy. Po równych 90 minutach sędzia zakończył pucharowe spotkanie, w którym paryżanie wygrali zasłużenie 6:0.
Spotkanie to było zderzeniem dwóch piłkarskich światów. PSG wygrało dając odpocząć gwiazdom a dodatkowo nikt nie złapał kontuzji. Lepszego początku roku nie mogliśmy sobie życzyć. Przed PSG poważniejsze wyzwania z każdym tygodniem.