W ostatnim czasie nasiliły się informacje nawiązujące do konfliktu Lamine Yamala z Hansim Flickiem. Dochodzą do tego przykłady niesubordynacji a co za tym idzie plotki o ewentualnym odejściu. Barcelona ma jednak stawiać sprawę jasno.
Bez wątpienia Yamal jest nazwiskiem, które rozgrzewa wyobraźnie kibiców na całym świecie. Złoty dzieciak hiszpańskiego futbolu, w wieku 18-lat ma inteligencję boiskową 30 latka z 500 występami w lidze. Dodatkowo jego drybling, sposób poruszania się i umiejętność strzału są ponadczasowe. Ciężko nie zgodzić się z opinią, że tacy jak on w piłce nożnej pojawiają się raz na milion. Zdaje sobie z tego sprawę również Barcelona, która jednak popełnia błędy.
Są to błędy wychowawcze, jeśli wierzyć Romainowi Molinie ma on „chody” w zarządzie i zapewniony pierwszy skład w każdym meczu. Dodatkowo klub ma zapewniać jego rodzinie dodatkowe sesje zdjęciowe, prywatne przeloty odrzutowcami i wiele innych przywilejów. To ma nie podobać się Hansiemu Flickowi, który uważa, że każdy piłkarz powinien być traktowany jednakowo. Ma nawet myśleć o odejściu z zespołu, to zbiegło się z plotkami o możliwym odejściu Yamala.
Oczywiście jedynie ultra bogate kluby mogłyby sobie pozwolić na taką transakcję. Do nich wlicza się Al-Hilal czy PSG. W Doha mają marzyć o angażu Hiszpana co przez kibiców nie zostało dobrze odebrane, nie za takie pieniądze. Ponoć PSG było gotowe zaoferować 250 milionów euro. Z odpowiedzią jednak szybko przyszła Duma Katalonii. Zdaniem ElDesmarque Barcelona podtrzymuje swoje stanowisko, że nie sprzeda Lamine Yamala „nawet za wszystkie pieniądze świata”. I bardzo dobrze!