Niestety nasza kadra w ostatnim czasie mocno się uszczupliła. Nie chodzi co prawda o transfery wychodzące a o kontuzje, które szeroko rozlały się w klubie. Na szczęście niektórzy zawodnicy wrócili już do gry, jednym z nich jest Kvarastkhelia.
Popularny „Kvara” co prawda pauzował jedynie w dwóch spotkaniach – z Lille oraz Barceloną. Jego brak był jednak zauważalny gołym okiem. Na jego pozycji grał bowiem Mbaye lub Barcola, niczego nie ujmując tej dwójce, ale Gruzin prezentuje wyższą formę i większy wpływ na grę zespołu. Dlatego bardzo dobrą informacją jest fakt, że powrócił do pełnej sprawności. Oczywiście podczas zgrupowania ponownie dał sie poznać jako kapitalny technik.
Większość kibiców z pewnością widziała jak na treningu zgasił piłkę na wysokości niemal trzech metrów. Powoli staje się to jego znakiem rozpoznawczym, to jasno nam pokazało, że po kontuzji nie ma już śladu. To dla Luisa Enrique dobra informacja, w końcu zamiast maleć jego możliwości taktyczne się zwiększają. Z pewnością wspomina o tym z uśmiechem na ustach. Zdecydowanie mniej ma go sam Gruzin, którego reprezentacja zanotowała fatalne zgrupowanie.
Najpierw ulegli oni Hiszpanom 0:2, w tym meczu nie za bardzo mieli cokolwiek do powiedzenia. Zostali kompletnie zdominowani przez hiszpanów, którzy zasłużenie wygrali to spotkanie. Liczono jednak z pewnością, że mecz z Turcją będzie miał inny przebieg. Faktycznie miał, jeszcze gorszy. Tę rywalizację przegrali aż 1:4 tracąc trzy bramki w 35 minut. To oznacza, że ich szansę na awans na Mistrzostwa Świata 2026 są już praktycznie zerowe.
Sam Kvaratskhelia łącznie rozegrał w ciągu tych dwóch spotkań 159 minut w których nie wpisał się do protokołu meczowego.