Za nami pierwszy mecz półfinałów Ligi Mistrzów w którym PSG zmierzyło się z Borussią Dortmund. Spotkanie na Signal Iduna Park zobaczył komplet widzów, którzy po spotkaniu mogą być zadowoleni z gry swojej drużyny. Niemcy wygrali bowiem 1:0 i na Parc des Princes pojadą z minimalną zaliczką.
Tym razem „Lucho” nie kombinował ze składem i postawił na pewne 4-3-3. To ustawienie sprawdziło się w ćwierćfinale i widać, że w nim nasi zawodnicy czują się najpewniej. Nasza wyjściowa jedenastka była sięc naszym najlepszym „garniturem” i prezentowała się następująco:
Donnarumma
Mendes – Hernandez – Marquinhos – Hakimi
Vitinha – Ruiz – Warren
Barcola – Mbappe – Dembele
Już od pierwszych minut spotkania było ono wyrównane, początkowo gra toczyła się w środkowej części boiska a obie drużyny starały się wyczuć przeciwnika. Pierwsze groźne akcje wyprowadziła Borrusia, jednak nasza obrona skutecznie interweniowała. Im dalej tym niemiecka drużyna zyskiwała minimalną optyczną przewagę, cześciej była przy piłce i grała zdecydowanie bardziej ofensywnie. PSG natomiast grało bardzo zachowawczo i popełniało błędy. Słabo w tym dniu czuł się Mendes, który regularnie był pokonywany w pojedynkach „1 na 1” prze Sancho.
Po słabszym okresie gry to paryżanie złapali wiatr w żagle i rozpoczęli starania o bramkę. Bardzo aktywny na boisku był Dembele, który odpowiadał za kreowanie akcji z przodu. Brakowało mu jednak wsparcia, bo ani Mbappe ani Barcola nie potrafili się odnaleźć na boisku. Po okresie przewagi gra ponownie stała się wyrównana, piłka przechodziła z rąk do rąk, jednak żadna z drużyn nie mogła zagrozić bramce, do czasu gdy górną piłkę dostał Fullkrug, który wykorzystał złamanie linii przez Marquinhosa i ruszył sam na sam z bramkarzem.
Napastnik Borussi nie pomylił się, nawet mając na plecach Lucasa Hernandeza i wpakował piłkę do siatki. Stadion oszalał a my musieliśmy odrabiać straty. Na domiar złego po kilku minutach walki z samym sobą boisko opuścił Hernandez, który jak się potem okazało zerwał więzadła krzyżowe i nie zagra już w tym sezonie. Jego miejsce na boisku zajął Beraldo. Straciliśmy więc nie tylko bramkę, ale również podstawowego obrońcę, słabo wyglądała nasza gra w Dortmundzie i pierwszą połowę zakończyliśmy ze stratą jednej bramki.
Po przerwie, choć wydawało nam się, że „Lucho” trochę ożywi grę zespołu, gra wyglądała bardzo podobnie. Piłka często zmieniała właścicieli, jednak tym razem to PSG częściej było przy piłce i szukało szczęścia przy bramce Kobela. Gospodarze byli jednak dobrze ustawieni i bardzo czujni, trzeba sobie też powiedzieć, że PSG brakowało szczęście jak na przykład przy akcji w której dwukrotnie obiliśmy słupki. Piłka jak na złość nie chciała jednak przekroczyć linii bramkowej.
Pomimo kilku okazji i rosnącej przewagi paryżanom nie udało się zdobyć wyrównującej bramki i do Paryża jedziemy ze stratą jednego gola. Uważamy jednak, że jest to dobry wynik przed rewanżem. Najważniejsze jest bowiem to, że mamy okazję do świętowania ewentualnego awansu na Parc des Princes. Zapowiada się więc elektryzujące starcie w Parku Książąt którego nie możemy się już doczekać!