Na ten mecz w Paryżu nakręcaliśmy się od dawna, ba! Nie tylko my, wszyscy kibice PSG z niecierpliwością oczekiwali pierwszego ćwierćfinałowego spotkania z FC Barceloną. Niestety, mecz nie przebiegł po naszej myśli i ulegliśmy 2:3. Bardzo bolesna porażka.
W tym spotkaniu Luis Enrique postawił na dość nietypowe ustawienie z fałszywą 9 w postaci Asensio. Niestety przed meczem wypadł nam Takimi a jego miejsce zajął Marquinhos. Z pewnością trochę to zaburzyło nasze przygotowania, jednak i tak bojowo nastawieni wyszliśmy na boisko w takim zestawieniu.
Donnarumma
Mendes – Hernandez – Danilo – Marquinhos
Lee – Ruiz – Vitinha
Dembele – Asensio – Mbappe
Już od pierwszych minut spotkania dało się czuć ogromne napięcie w powietrzu. Kibice od początku mocno wspierali naszą ekipą głośnym dopingiem, zaczęło się od zagrożenia bramce Ter Stegna. Jednak po chwili nastąpiła pobudka i błąd naszej defensywy. Niemal zakończyło się to bramką, na szczęście defensywa się odnalazła i wybroniła tę sytuacje. Po dwóch pierwszych ostrzeżeniach z obu stron sytuacja na chwilę się uspokoiła. Ponownie grę rozruszał Lee, który po składnej akcji trafił w Ter Stegena. Widać jednak było, że PSG przejmowało inicjatywę.
Niestety nasze coraz wyższe ustawienie wykorzystała Barcelona, dodatkowo na ich korzyść przemawiała bardzo słaba postawa Donnnarummy, który nie przypominał zawodnika, który w każdej sytuacji potrafi odnaleźć się przed bramką. To właśnie jego interwencja doprowadziła do utraty bramki, sparował piłkę prosto pod nogi Raphini a ten wbił piłkę do niemal pustej bramki. Szok, cisza i frustracja, tak można określić naszą pierwszą połowę spotkania.
W przerwie doszło do lekkiego trzęsienia, za Asensio wszedł Barcola i gra ruszyła. Dwie szybkie akcje i dwa gole dla PSG, już wydawało się nam, że nic nie zbierze nam tej wygranej. Myliliśmy się, Barcelona bardzo skutecznie zaczęła się bronić i do tego była groźna w ofensywie. Dowodem tego była druga bramka Barcelony, znowu po golu Raphinhi i sytuacja zaczęła się robić nerwowa. Wiemy dobrze, że nasz zespół nie gra dobrze pod presją i ponownie to udowodnił tracąc bramkę w okolicach 80 minuty.
Po utracie 3 bramki staraliśmy się atakować, ale bezskutecznie. Na własne życzenie jedziemy do Barcelony z bramką straty. Bardzo, BARDZO bolesny mecz.