Pierwsze spotkanie w nowym roku i już okraszone trofeum! Paryżanie na Parc des Princes podjęli sensacyjnego zwycięzce zeszłorocznego pucharu Francji – Toulouse w ramach Superpucharu Francji. PSG spotkanie wygrało pewnie 2:0 i może cieszyć się z pierwszego w tym roku pucharu!
Z tym spotkaniem wiąże się pewien konflikt na linii klub-kibice, bowiem miało być rozegrane wcześniej. Ostatecznie spotkanie doszło do skutku dopiero po nowym roku, gdy Toulouse przyjechała na Parc des Princes walczyć o mało realne marzenia. Paryżanie bowiem powoli wracają do pełni składu, kontuzjowany jest już tylko Nuno, który już trenuje indywidualnie i Arnau Tenas, który wróci jednak do kadry na najbliższy mecz w Ligue 1. Dzięki temu Enrique miał duże pole do popisu, jeśli chodzi o skład, zaufał tradycyjnemu 4-3-3. Pewne więc było, że paryżanie stawiają na atak.
Objawiło się to już w pierwszych minutach spotkania, gdy PSG atakowało i grało na małej przestrzeni przyjezdni nie mogli się odnaleźć. Bramka wisiała w powietrzu i padła bardzo szybko. Dokładnie po dwóch i pół minuty, piękne podanie zza plecy obrońców wykonał Hakimi, Dembele dograł w pole karne gdzie kapitalnie do Gang In Lee przepuścił piłkę Mbappe a Koreańczyk nie pomylił się. Płaski strzał pokonał bramkarza i dało się słyszeć euforię na stadionie. Widać było, że ta bramka dodała animuszu naszym chłopakom, którzy atakowali jeszcze zacieklej.
Cała pierwsza połowa to istna dominacja paryżan, którzy posiadali piłkę przez ponad 70% czasu, mimo to Toulouse potrafiła się odgryźć i raz niemal Donnarumma musiał wyciągać piłkę z siatki. Na szczęście strzał odbił się od bocznej siatki i więcej piłkarze z Tuluzy nie potrafili zagrozić bramce Włocha. Dużo działo się natomiast w po drugiej stronie boiska, tam PSG raz za razem próbowało rozbić zasieki obronne rywali. Klasycznie brakowało wykończenia i odrobiny szczęścia. To uśmiechnęło się dopiero pod koniec pierwszej połowy, gdy błysk geniuszu ponownie pokazał Mbappe mijając kilku rywali i pakując piłkę do siatki. Chwilę później sędzia zagwizdał ostatni raz w tej części meczu.
Po wznowieniu wielu kibiców liczyło na wznowienie aktywnej gry i dalsze ataki na bramkę rywali. Niestety, ponownie paryżanie uznali minimalizm za najrozsądniejszy sposób na dogranie tego spotkania. Efektem tego była bardzo mizerna, wręcz apatyczna gra, na domiar złego zauważyła to Tuluza, która ruszyła do ataku. Kilkukrotnie zagrażała ona poważnie bramce Donnarummy, który musiał wykorzystać wszystkie swoje umiejętności aby poradzić sobie z tymi strzałami. Widać było ewidentnie, że chcemy ten wynik dociągnąć do końca, bez zbędnego przeciążania się. Kibiców na trybunach rozbudziło jednak co innego.
Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania kontuzję zgłosił Skriniar, który i tak tego dnia był najgorszy na boisku. W jego miejsce pojawił się świeżo ściągnięty do klubu Lucas Beraldo, który został przyjęty w Parku Książąt ogromnymi brawami. Poza tym w pierwszych minutach każdy jego kontakt z piłką oznaczał wiwaty fanów. Z pewnością bardzo budujące dla młodego obrońcy, który zaliczył w tym spotkaniu dwie solidne interwencje. Może więc śmiało uznać, że czyste konto w tym spotkaniu było również jego zasługą, bo ostatecznie paryżanie przetrwali nawałnicę i podnieśli pierwszy puchar w tym sezonie.
Śmiało można powiedzieć, że było to spotkanie dwóch różnych połów, bardzo intensywnej pierwszej i nudnej drugiej. Widać było, że PSG po zdobyciu dwóch goli ewidentnie odpuściło nie chcąc zbytnio przemęczać się przed nadchodzącymi spotkaniami. Cieszy natomiast debiut Beraldo, który musi szybko wejść do drużyny, bo Milan Skriniar wylatuje do końca sezonu. Miejmy nadzieje, że zarówno Brazylijczyk jak i reszta zespołu podbuduje się po tym trofeum, wkrótce bowiem zaczynamy poważną batalię o Europę.