Podopieczni Christophe’a Galtiera w czterech meczach stracili tylko dwa punkty, początek sezonu PSG z pewnością może podnosić na duchu. Jednak to dopiero początek, a przed paryżanami w sobotę stanęło trudne zadanie – pokonać rozwścieczone Nantes, które wciąż z tyłu głowy ma wysoką pucharową porażkę.
Przed spotkaniem kibice mogli czuć się zaskoczeni składem PSG, bowiem na ławce usiadł Neymar, którego zastąpił Sarabia. Widać tutaj rękę trenera, który obiecał, że każdy z zawodników otrzyma swoją szansę. Na środku obrony zagrał też Danilo, wahadła uzupełnili Bernat i Hakimi. Decyzje trenera opłaciły się, szczególnie w odniesieniu do Sarabia, który odebrał piłkę na połowie PSG i rozpoczął akcję bramkową, którą wykończy Mbappe. Chwilę po kwadransie gry paryżanie wyszli na prowadzenie.
Niedługo później Nantes jeszcze bardziej utrudniło sobie grę, bezmyślnym i brutalnym faulem popisał się bowiem Fabio. Od połowy pierwszej części gry gospodarze grali osłabieni, jednak boisko musiał też opuścić kontuzjowany Vitinha. Mimo to paryżanom ciężko było przebić się przez zasieki obronne. Co prawda Nantes też nie było w stanie zbytnio zagrozić bramce Donnarummy, panowała więc stagnacja, którą przerwał gwizdek kończący pierwszą część spotkania.
W drugiej połowie nastąpiły kolejne zmiany w PSG, boisko opuścił Bernat a jego miejsce zajął Mendes. Od tamtego momentu gra paryżan coraz bardziej się zazębiała, świadczyć o tym mogła chociażby szybko strzelona druga bramka. Ponownie w akcji udział wzięli Messi i Mbappe, którzy kapitalnie się rozumieli podczas spotkania. Przy wyniku 2:0 wydawać się mogło, że zejdziemy z obrotów, nic z tego, jeszcze bardziej przycisnęliśmy Nantes. Efektem tej intensywności była bramka zamykająca spotkanie autorstwa Nuno Mendesa. Pomimo sporej przewagi wynik nie uległ już zmianie, Nantes wciąż nie ma pomysłu na pokonanie podopiecznych Galtiera, my natomiast już szykujemy się do rywalizacji z Juventusem w Lidze Mistrzów.