Nie byłbym sobą gdybym nie napisał kilku słów o potwierdzonym już transferze Boga futbolu- Leo Messiego do PSG. Ten transfer przejdzie do historii jako jeden z największych, ale i kryjących ogromną dawkę emocji. Pomijając milionowe przychody w kasie, nowe kontrakty sponsorskie oraz niezliczone rzesze fanów. Katarczycy w końcu sięgnęli nieba, jednak czy rzeczywistość będzie tak kolorowa?
Postaram się dzisiaj was nie zanudzić, ale obok takiego transferu nie można przejść obojętnie. Za ten krok z pewnością należy pogratulować zarządowi i katarskim petrodolarom. Dopięli swego, mając bardzo wiele szczęścia (tutaj należą się ukłony w stronę LaLigi) Mając na względzie marketingowy aspekt tych przenosin, jest to trafienie w przysłowiową „10”. Jednego dnia sprzedano około 150.000 koszulek Messiego, media społecznościowe wręcz nie wyrabiają z ilością nowych kibiców ( sami możemy się pod to podpisać). Zarząd wprost dał znak, że aspiruje do bycia najlepszym klubem na świecie. Sportowo to krótkoterminowy projekt, Messi ma pomóc wygrać Ligę Mistrzów, wypromować PSG, Ligue 1, Paryż i Katarczyków. Astronomiczne wręcz zarobki Messiego można było przeznaczyć na załatanie dziur, które wciąż istnieją w klubie. Mając możliwość dalszego, KONSEKWENTNEGO, rozwoju wybraliśmy rozgłos i medialną nagonkę. Wcale nie musi wyjść nam to na dobre, już słyszy się głosy o „upadku romantycznego futbolu”. Wracając do zagospodarowania pensji Messiego. Z pewnością, Camavinga czy Hernandez, o których była mowa, to nie ten sam kaliber, jednak oni byliby zdecydowanie pożyteczniejsi od wiekowego już Argentyńczyka, na pewno tańsi i bardziej perspektywiczni.
Jeszcze jakiś czas temu zastanawiałem się nad konsekwencjami pewnych dokonanych wzmocnień, sporo trudnych charakterów w jednej szatni, bardzo ogromne ambicje i oczekiwania. Dalej mam pewne wątpliwości co do Donnarummy i Navasa, obaj to klasowi zawodnicy, znający swoją wartość, żaden z nich nie będzie chciał bezczynnie siedzieć na ławce rezerwowych. Wcześniej wspominałem o pewnych „zażyłościach” dotyczących Ramosa i Messiego, wystarczy spojrzeć na ich rywalizację w El Classico. Wykraczała ona zdecydowanie poza boisko. Ogromnym więc zaskoczeniem były dla mnie słowa Hiszpana, gdy Messi przybył do Paryża: „Jeśli nie chcecie spać w hotelu, możecie zostać u mnie jak długo chcecie”. Czy ich boiskowe charaktery starć w zupełności odbiegały od tych prywatnych? To był swoisty znak, że hiszpański epizod zostawili za sobą, zdjęcia z treningów zdają się to potwierdzać. Jeśli ci dwaj, tak genialni, piłkarze znajdą nić porozumienia na boisku, pociągnął za sobą resztę w trudnych momentach.
Wracając więc do myśli przewodniej artykułu, przybycie Messiego może mieć zarówno dobre jak i złe następstwa. Pozytywnym aspektem będzie fakt, że przy Argentyńczyku każdy będzie chciał grać lepiej, wystarczy porównać start poprzedniego sezonu z obecnym. Po trzech kolejkach PSG zajmuje 1 miejsce w tabeli, rok temu okupowali 15 lokatę, może i te sytuacje się nie łączą, ale działają na wyobraźnię. Kolejnym plusem jest marketing, Paryżanie od lat starają się budować swoją markę a ten ruch z pewnością pokazał, że są topowym klubem. Przychody z transferu Argentyńczyka z pewnością opłacą jego kontrakt i pozwolą zarobić. Problemami może okazać się kolejny brakujący element w defensywie. Argentyńczyk znany jest z pięknych akcji, ale tak samo jak Mbappe i Messi niezbyt skoro wracają do defensywy. W przypadku szybkiego ataku może to grozić dziurami w formacji i stratą bramki. Szczególnie, że nam nie było potrzebne kolejne wielkie nazwisko z przodu, spore braki widnieją w innych strefach boiska. Ze słabo wzmocnioną lewą stroną defensywy wyglądamy jak kolos na glinianych nogach. Kolejnym minusem, który wydaje się być sporym problemem jest autorytet Pochettino. Fakt, radził sobie w Tottenhamie z Sonem i Kane’m, jednak w PSG trafił na zdecydowanie trudniejsze charaktery, które wcale nie muszą dobrze współpracować na boisku. Mam pewne obawy czy szkoleniowiec da sobie radę z poukładaniem tych puzzli, w końcu oczekuje się od niego zwycięstwa we wszystkich rozgrywkach, może go to przerosnąć. Messi oznacza zbawienie, ale i kłopoty, zobaczymy już wkrótce, które aspekty przeważą na dyspozycji ekipy z Parc-des-Princes.