Carlos Bianchi, legenda PSG jest kolejny zawodnikiem po Christianie, który opowiedział o swych relacjach z klubem. Okazją ku temu jest oczywiście 50-lecie powstania PSB. Wcześniejszy wywiad z Brazylijczykiem poczytacie TUTAJ.
Pierwsze spotkanie w PSG miało miejsce w Reims w Pucharze Francji. Paryżanie grali w drugiej lidze i przegrali z rywalem 0:5. Pamięta Pan to spotkanie?
Pamiętam, ponieważ wtedy drugoligowe PSG pokonało wcześniej dwukrotnie drużyny z pierwszej ligi. Pamiętam to spotkanie doskonale, ponieważ wtedy wraz z Reims zagraliśmy perfekcyjne spotkanie. Mnie udało się ustrzelić hat-tricka.
W czerwcu 1977 dołączył Pan do PSG. Okoliczności były szczególne, ponieważ prezes PSG apelował wtedy o wpłaty, by można było przeprowadzić taki transfer.
Pamiętam, że dogadaliśmy się w Saint-Tropez z Danielem Hechterem. Był ambitny, mocno angażował się w klub, również finansowo. Miałem do niego duży respekt.
Był taki mecz z Nice, przegrany 0:3 (1.10.1977). Nie strzelił Pan karnego w obecności włodarzy PSG. Dwa tygodnie później na Parc Des Princes pokonaliście Troyes 8:2 a Pan strzelił cztery bramki. Czy to najlepsze Pana wspomnienie z czasów PSG?
Wszystko tego wieczoru było dla mnie stworzone. Miałem szczęście, ponieważ koledzy z zespołu pięknie asystowali mi przy bramkach. Starałem się to wykorzystać i strzelałem tego dnia piękne bramki. Udało mi się zdobyć jedną z nich z ponad 30 metrów. To był jeden z najlepszych goli w mojej karierze.
W tamtym okresie wiele spotkań PSG z lepszym drużynami kończyło się wygranymi naszego zespołu. Trudności pojawiały się ze słabszymi rywalami. Jak Pan to wytłumaczy?
Może dlatego, że na te mocniejsze ekipy nieco bardziej się koncentrowaliśmy. W tamtym sezonie strzeliłem 37 bramek (rekord pobił Zlatan Ibrahimovic w sezonie 15/16), oglądał mnie trener reprezentacji Argentyny Cesar Luis Menotti, ale nie dane mi było pojechać na Mistrzostwa Świata w tamtym okresie. Dobrze nam szło, ale rzeczywiście czegoś zawsze brakowało.
Przed sezonem 78/79 PSG zakontraktowało zagranicznych graczy Bathenaya oraz Baratelliego. Czy to był ten moment w którym zaczęto mówić o wejściu do rozgrywek w Europie?
Tak, to był ten moment. Trzeba jednak pamiętać, że nie było łatwo dostać się do europejskich rozgrywek. Aktualnie trafiają tam drużyny, które są na 5-6 miejscu w lidze, dochodzi do tego kwalifikacja z pucharów krajowych. W naszych czasach wzmocniono nas zagranicznymi zawodnikami, ale w czasie moich występów kończyliśmy na 11 i 13 miejscu. Nie rozumiem, dlaczego mieliśmy tak słabe miejsca, mając tak dobrych graczy. Mieliśmy bardzo dobrze zbilansowany zespół, ale to nie wystarczyło do wygrywania.
Jak postrzega Pan klub aktualnie?
Jestem przekonany, że wcześniej czy później PSG będzie najlepszą drużyną w Europie i wygra Ligę Mistrzów. Powtarzam to sobie co sezon, ale myślę, że to już ten moment, w którym można to zrobić.
Jakie ma Pan wspomnienia związane z klubem?
Parc des Princes. To był mój ogród, w którym świetnie się bawiłem. Mam piękne wspomnienia z nim związane.
Carlos Bianchi, argentyński napastnik rozegrał dla PSG 80 spotkań w których strzelił 71 bramek. Reprezentował klub w latach 77-79