Wszystko jasne przed pierwszym gwizdkiem
Przed spotkaniem na Parc des Princes awanse do kolejnej fazy rozgrywek w grupie A ligi mistrzów w sezonie 2019/20 były jasne. Paryżanie na pierwszym miejscu, przed Realem Madryt. Przyjezdni ze Stambułu w kryzysie. W LM zdobywali punkty tylko dwukrotnie remisując z Club Brugge, a w lidze zajmują dopiero szóstą pozycję zdobywając zaledwie piętnaście goli w czternastu potyczkach. Zawodnicy Galaty mogli co prawda myśleć o wyjściu z trzeciego miejsca i kontynuacji gry w europejskich pucharach z poziomu ligi europy, ale już pierwsze minuty meczu rozwiały wątpliwości co do możliwego wyniku. Skończyło się 5:0 i to był najniższy wymiar kary tego spotkania, bo dobrze naoliwiona maszyna z Paryża od początku nadawała swoje tempo gry. Zapraszamy do przeczytania obszernej relacji z tego meczu.
Pełna dominacja
Od początku pierwszej połowy Les Parisiens z łatwością dochodzili do sytuacji bramkowych. Już w czwartej minucie bliski bramki był Pablo Sarabia, który po podaniu Neymara uderzył dobrze, celnie, w górny róg bramki, ale niestety piłki zdołał sięgnąć dobrze dysponowany tego wieczora Fernando Muslera. Tak, tak. Był dobrze dysponowany mimo wyniku 5:0, co najlepiej świadczy o klimacie tego spotkania.
Goście sprawiali wrażenie jakby najchętniej do Paryża w ogóle nie przyjeżdżali. Cały zespół z Turcji głęboko bronił się na swojej połowie i bywały długie momenty, w których żaden zawodnik gości nie przebywał na połowie PSG.
Do trzech razy sztuka
Piłka powinna znaleźć się w siatce pierwszy raz w 11 minucie kiedy, dzięki celnemu podaniu z głębi pola sam na sam znalazł się Mauro Icardi. Huknął z woleja wysoko ponad bramką gości. Po całej sytuacji okazało się, że Argentyńczyk był na pozycji spalonej.
W 15 minucie piłka zatrzepotała w bramce Muslery, Mbappe został wypuszczony za dziurawą obronę gości, podcinką nad bramkarzem, wystawił piłkę Icardiemu i gol… byłby, gdyby nie ponowna pozycja spalona. Sędzia poprawnie o ocenił. Trzeba było jeszcze trochę poczekać.
To było jedno z tych spotkań, w których mimo braku pozytywnego wyniku jesteś spokojny o to co się wydarzy na boisku, gracze PSG mogli w spokoju rozgrywać piłkę na trzydziestym metrze od bramki gości i nie byli wyjątkowo agresywnie niepokojeni. W 29 minucie strzał z wolnego Neymara ładnie obronił bramkarz gości, w 31 fatalnie z bliskiej odległości spudłował Pablo Sarabia.
W 31 minucie zobaczyliśmy pierwszą uznaną bramkę tego meczu. Mbappe dostał jedno z wielu dzisiaj otwierających podań w pole karne. Wystawił piłkę zamykającemu w świetle bramki całą akcje Mauro Icardiemu, który w całej tej sytuacji miał najłatwiejsze zadanie.
Pierwsze uderzenie i od razu poprawka
Mecz po golu na 1:0 nie zdążył się uregulować i już padła bramka na 2:0. Neymar odebrał piłkę, pociągnął akcje i podał w poprzek pola karnego w stronę Pablo Sarabii, który silnie i bardzo celnie uderzył po ziemi w długi róg bramki Galatasaray. 3 minuty dwie bramki i przeciwnik leżał na deskach.
Z naszych graczy zeszła energia, tak dysponowany przeciwnik nie wydawał się groźny pod żadnym względem. Tempo meczu spadło co nie przeszkodziło paryżanom w tworzeniu kolejnych okazji kolejno w 41 i 45 minucie swoje okazje na bramki miał Khylian Mbappe, ale nie popisał się celnością w wykończeniu akcji. poza strzałami jednak, świetnie wychodziło mu dochodzenie do tychże sytuacji, szczególnie w 41 kiedy przyjęciem i opanował bardzo trudną piłkę i wystawił ją sobie na strzał z drugiego kontaktu i minął obrońcę gości.
Druga połowa
Rozpoczęli ją Paryżanie z przytupem, bo asystę podeszwą stopy zaliczył Mbappe, a strzałem vissavi gola Pablo Sarabii z pierwszej odsłony popisał się Neymar. Uderzył płasko, mocno, celnie a przede wszystkim skutecznie tylko z lewej strony pola karnego. 3:0.
Mbappe nie mógł wyregulować celownika, w 54 minucie po podaniu Neymara znowu przestrzelił, jednak zrehabilitował się chwilę później, bo od 63 minuty po jego strzale i kolejnej już asyście Neymara paryżanie prowadzili 4 do 0.
Młody francuz niedługo potem miał okazję na dublet, ale przestrzelił. Tym razem usprawiedliwiała go jednak trudna pozycja, bo mimo tego, że w trakcie strzału był przed nim tylko Fernando Muslera, to jednak podanie Sarabii z prawej strony było mocne, a Mbappe nie był ustawiony w świetle bramki.
Dograć do końca bez kontuzji
Prowadzenie było wysokie, przeciwnik niegroźny – z naszych zawodników zeszło ciśnienie. Mecz zaczął przypominać gierkę treningową a nie mecz Ligi Mistrzów. Takie wrażenie można było odnieść np. po zagraniu Neymara, który w ataku, w polu karnym jakby oddał piłkę obrońcy bez powodu, a już na pewno bez jakiegokolwiek dryblingu.
Za to już chwilę później, Brazylijczyk mógł strzelić gola creme de la creme, niczym gol Mario Gotzego z finału MŚ 2014r. Przyjęciem klatką piersiową podbił piłkę i równocześnie wystawił ją sobie do strzału nożycami, jednak świetnie interweniował Muslera.
Piłkarze PSG spokojnie rozgrywali piłkę, zawodnicy Galatasaray udawali, że chcą im przeszkadzać a kolejna bramka wisiała w powietrzu. I tak w 84 minucie wynik zamknął wracający do gry El Matador. Edinson Cavani wprowadzony na boisko wcześniej za Mauro Icardiego trafił z rzutu karnego przy głośnej owacji kibiców na jego cześć. Faul popełniony został na Khylianie Mbappe, który po podaniu za obrońców doszedł do piłki a następnie został przestawiony ciałem przez jednego z defensorów próbującego naprawić swój błąd.
Przy piątce na tablicy wyników niektórym graczom przyjezdnym zaczęły puszczać nerwy, żółtą kartkę za bezsensowny faul wynikający z flustracji dostał jeszcze Mario Lemina. Sędzia zakończył mecz i fazę grupową LM.
Pewnie wygraliśmy trudną grupę i czekamy na wiosenne spotkania.
ALEEZ ALEEEZ PSG!
Źródło obrazka tytułowego: en.psg.fr