Przed rozpoczęciem spotkania nikt nie brał tego scenariusza pod uwagę. Piłka nożna jest jednak nieobliczalnym sportem, i dlatego go kochamy. Dzisiaj niestety zadziałało to na naszą niekorzyść. Po przeciętnym meczu ulegliśmy osiemnastemu w tabeli Dijon 1:2.
Przebieg meczu
Les Parisiens musieli radzić sobie w tym starciu bez podstawowego obrońcy i kapitana Thiago Silvy oraz będącego w wysokiej formie Marco Verattiego. Poza kadrą meczową znaleźli się również Neymar, Thilo Kehrer i Meunier, wszyscy są kontuzjowani. Miejsce Włocha zajął Leandro Paredes, który jednak nie zagrał zbyt widowiskowego spotkania. Na dość odważny ruch zdecydował się Thomas Tuchel, Niemiec w środku pomocy postawił na Juana Bernata, nominalnie lewego obrońcy. W pomeczowych komentarzach rozpoczęła się burzliwa dyskusja, czy była to słuszna decyzja. Mimo wszystko na papierze mecz był wygrany i to sporą różnicą bramkową. Realia jednak brutalnie nas zweryfikowały.
Już od początku spotkania na Stade Gaston Gerard dostawaliśmy sygnały, że nie będzie to łatwe spotkanie. Od początku spotkania formacja pomocy nie radziła sobie najlepiej. W drugiej minucie na bramkę Navasa zza pola karnego strzał oddał Didier Ndong. Kostarykańczyk obronił strzał, lecz z problemami. Drugie ostrzeżenie otrzymaliśmy dwie minuty później. Piłkę do połowy boiska poprowadził Fouad Chafik, ten podał do Tavaresa, który ponownie przetestował byłego golkipera królewskich. Ku zdziwieniu naszych zawodników, ale i zapewne wielu kibiców na stadionie to Dijon rozdawało karty na początku spotkania. Grali konsekwentnie, skutecznie i bardzo mądrze nie pozwalając rozwinąć skrzydeł formacji ataku. Naszą bezradność w środku pola pokazał Jhonder Cadiz, który minął czterech naszych piłkarzy i oddał kolejny celny strzał. Dopiero w osiemnastej minucie spotkania PSG wyprowadziło skuteczny atak, który okazał się akcją bramkową. Angel Di Maria po wygranej przebitce podał do wychodzącego na pozycję Kyliana Mbappe. Francuz wykorzystując swoją szybkość minął obrońców i w pięknym stylu przelobował bramkarza. Wszystkim wydawało się, że teraz pójdzie już z górki. Paryżanie po zdobytej bramce starali się ponownie ukąsić, powoli gra stawała się klarowna, zaczęliśmy dominować, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Najlepsza okazja do podwyższenia prowadzenia nadarzyła się pod koniec pierwszej połowy. Z lini bocznej piłkę do gry wprowadził Abdou Diallo, piłkę przejął Mbappe i dośrodkował w stronę Icardiego. Tor lotu futbolówki przeciął Gomis, ale wypadła mu ona z rąk co mógł wykorzystać Argentyńczyk, jednak druga interwencja była już skuteczna. Kiedy nikt się nie spodziewał zmian wyniku w pierwszej odsłonie spotkania w ostatniej minucie po składnej akcji i wrzutce z prawej strony boiska padła bramka wyrównująca. Kolejny raz niepewnie interweniował Navas, futbolówka trafiła pod nogi Chouiara i ten wpakował ją to siatki. Na przerwę schodziliśmy więc remisując na własne życzenie.
Nim dobrze rozpoczęła się druga połowa nasza fatalna gra ponownie dała o sobie znać. Po wrzutce z autu piłkę pod polem karnym przejął Cadiz, z łatwością minął kilku naszych zawodników i oddał strzał. Piłka przeleciała pod nogami Navasa i ponownie zatrzepotała w siatce. Było to podsumowanie naszej dotychczasowej dyspozycji w tym spotkaniu. Euforia na Gaston Gerard, niemożliwe stawało się faktem. Teraz gospodarze mogli skupić się na grze defensywnej, co okazało się wodą na młyn dla naszych piłkarzy. Po dwóch mocnych ciosach w końcu podnosiliśmy się z maty, rozpoczął się prawdziwy szturm na bramkę Gomisa. Mimo zdecydowanie lepszej gry po przerwie raziła nieskuteczność. Oddaliśmy szesnaście strzałów z czego jedynie dwa były celne, skuteczność na poziomie 12,5%, katastrofa. Na dobrą sprawę jedynie strzały Paredesa i Icardiego zagroziły bramce Senegalczyka. Na najbliższej sesji treningowej z pewnością Thomas Tuchel będzie chciał popracować nad tym aspektem. Mimo licznych okazji do zdobycia bramki wynik spotkania się nie zmienił. Sensacja stała się faktem, Dijon dokonało czegoś, czego nie udało się Realowi Madryt czu Galatasaray, spore osiągnięcie. Nam pozostaje liczyć na szybki powrót kontuzjowanych graczy i wyciągnięcie wniosków z tej niespodziewanej porażki. Najbliższy mecz Les Parisiens zagrają dziewiątego listopada z beniaminkiem z Brest, który wygrał swoje ostatnie trzy spotkania w lidze. Początek o godzinie 17:30.