W nadchodzący wtorek zawodnicy Paris Saint-Germain zmierzą się z Clubem Brugge w ramach 3. kolejki rozgrywek Ligi Mistrzów.
Mecz ten będzie miał wyjątkowe znaczenie dla prawego defensora mistrza Francji, Thomasa Meuniera, który pięć lat swojej kariery spędził właśnie w Brugii. Na kilka dni przed rozpoczęciem pojedynku 28-latek odpowiedział na kilka pytań dotyczących początku sezonu, a zarazem poruszających kwestię m.in. powrotu na Jan Breydel Stadion czy bramki przeciwko Realowi.
• Thomas, w tym sezonie skład został wzmocniony, co z pewnością jest wielkim plusem dla zespołu.
– Gracze tacy jak Pablo Sarabia, Idrissa Gueye czy Ander Herrera ogromnie mi pomogli, bo na boisku mam z nimi bezpośredni kontakt. Lubię ten typ zawodnika, mają w sobie poczucie ducha zespołu. Zrobiliśmy świetne transfery. Niezależnie czy mówimy o Keylorze Navasie, Sergio Rico czy Mauro Icardim, są to zawodnicy najwyższej jakości. Mamy bardzo mocny skład, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. W moich oczach jesteśmy zespołem, jakiego oczekiwał trener, by móc walczyć o najwyższe cele. Żeby spełnić swoje założenia, trzeba liczyć tak samo na graczy wyjściowej jedenastki, jak i rezerwowych, to nie jest żadna tajemnica.
• Często widzimy bocznych obrońców, którzy wychodzą do przodu i przyjmują rolę skrzydłowych, ale ty często ścinasz do środka boiska, by oddać strzał albo zamknąć dośrodkowanie…
– Po pierwsze, trener chce, byśmy utrzymywali się przy piłce, oraz by w momencie dośrodkowania w polu karnym znajdowało się czterech bądź pięciu zawodników. Kiedy akcja jest z prawej strony, to Juan [Bernat] ma zejść do środka, a kiedy z lewej, ja. W tych czasach nie gra się czwórką statycznych obrońców. Boczni defensorzy podchodzą do przodu, środkowi grają jako pomocnicy. Widzieliśmy, jak znakomicie w tę rolę wczuł się Marquinhos, jest nowoczesnym graczem. Musimy częściej brać udział w akcjach ofensywnych, niż miało to miejsce w przeszłości. Dla mnie udział w ataku, obecność raz czy dwa w szesnastce, wysoki pressing, asystowanie czy strzelanie bramek są niemalże obowiązkiem.
• W meczu z Realem Madryt strzeliłeś bramkę tuż przed końcem meczu po podaniu Juana.
– W meczu z Realem Madryt skończyliśmy jako dwaj środkowi napastnicy i byliśmy w stanie zdobyć bramkę. To było szalone! Dla nas bez wątpienia jest to jak dotąd najlepszy występ w tym sezonie. Graliśmy jako zespół, każdy ciężko pracował, każdy chciał sobie pomóc. To postawa, którą musisz posiadać: zespół jest najważniejszy.
• Jaka jest twoja relacja z Colinem Dagbą, który gra na tej samej pozycji?
– Dobrze nam się układa, sporo się śmiejemy. Nigdy nie pójdę na wojnę z rywalem o miejsce w składzie. Jeśli gra za mnie to znaczy, że na to zasłużył. To zdrowa rywalizacja. Wszyscy się dogadujemy, czy to z Thilo, czy Colinem. Jeśli chodzi o Colina, to ważne jest, by klub wykorzystywał swoją młodzież. To świetnie, że udało się im przedłużyć z nim kontrakt. Dla niego to pokaz zaufania i szacunku. Wiem, że dobrze czuje się w Paryżu, bo wiele o tym rozmawialiśmy. Ma dopiero 21 lat, może grać przez kolejne 10 czy 15 sezonów na najwyższym poziomie, i mam nadzieję, że zrobi to tutaj.
• We wtorek wracasz do Brugii, gdzie spędziłeś 5 lat. Będzie to dla ciebie wyjątkowy mecz…
– To oni prowadzili moją edukację piłkarską od 19 do 24 roku życia. We Flandrii występuje bardzo szczera, akademicka wręcz mentalność, to taki „niemiecki” system szkoleniowy, który lubię. To oni wytworzyli część Thomasa Meuniera, który gra dzisiaj w Paris Saint-Germain. Są dobrym zespołem, mają świetnego trenera, znakomity skład. Budują nowy stadion i inwestują w graczy pokroju Simona Mignoleta, który przybył z Liverpoolu. To nie jest byle co, mają ogromne ambicje. W meczu z Realem widzieliśmy, że mogli prowadzić nawet 3:0 i mecz byłby teoretycznie zakończony, ale ostatecznie zremisowali 2:2, co wciąż jest fantastycznym rezultatem. Od dawna belgijski klub nie prezentował się w europejskich pucharach tak, jak tegoroczna Brugia.