RELACJA Z MECZU
Przed spotkaniem na stadionie Allianz Rivera w Nicei “les Parisiens” chcieli utrzymać formę z ostatniego ligowego starcia z Angers, odskoczyć rywalom w lidze i już na początku kolejki dać do zrozumienia, że ich pozycja dominatora jest niezaprzeczalna. Mimo tego, że po kontuzji Neymara nie można było w pierwszym składzie spodziewać się nikogo z wielkiej trójki naszych napastników, drużyna Paryżan jednak pojechała na Lazurowe wybrzeże po pewne trzy punkty. W końcu drużyna z Nicei po przyzwoitym początku sezonu straciła rozpęd i od trzech kolejek nie była w stanie wygrać.
Po rozpoczęciu meczu przez Francoisa Lexetera nie mieliśmy chwili, żeby zacząć zastanawiać się o myśleniu o nudzeniu się, już do piątej minuty paryżanie mieli dwie groźne sytuacje, najpierw zablokowana dobitka Mauro Icardiego, a następnie bardzo dobre dośrodkowanie Angela Di Marii z rzutu rożnego.
W 15 minucie wyżej wymieniona dwójka świetnie ze sobą pograła. Sprowadzony z Interu napastnik dostał piłkę na linii środkowej, ustawiony tyłem do bramki błyskawicznie wypuścił niepokrytego skrzydłowego w stronę bramki. Di Maria wyszedł sam na sam i pewnie umieścił piłkę w bramce.
Nie trzeba było długo czekać na kolejne okazje paryżan, w 19 minucie świetną wrzutką popisał się Di Maria, ale w świetnej sytuacji spudłował Choupo-Moting.
W 21 minucie ponownie zabłysnął argentyński skrzydłowy. Dostał wydawałoby się trochę za długie a przynajmniej nie nadające się do oddania bezpośredniego strzału na bramkę podanie od Thomasa Meuniera. Zaskoczył wszystkich a najbardziej bramkarza, popisując się doskonałym lobem z ostrego kąta i trudnej pozycji.
Di Maria tego wieczoru był bardzo pewny siebie, pozwalał sobie na ekstrawaganckie zagrania piętą. Z przodu boiska był widoczny wszędzie. W 33 minucie pokusił się o hattrika sam wbiegł w pustą strefę przed polem karnym, o dziwo obrońcy Nicei nie niepokoili go w tej czynności, niepilnowany oddał groźny strzał z 20 metrów, niestety niecelny.
Po jego celnych wrzutkach z rzutów rożnych zagrożenie stwarzali też nasi stoperzy. Raz w świetnej sytuacji w sam środek uderzył Kimpembe, a następnie z trochę gorszej pozycji do bramki nie trafił Thiago Silva.
Pierwsza połowa odbyła się pod całkowite dyktando paryżan. Nicea co prawda próbowała się odgrywać. Dwa razy drużyna prowadzona przez sławnego Patricka Vieirę przedarła się prawą stroną boiska i udanie doprowadzała do strzałów, nie były one jednak szczególnie groźne. O dobrej grze w obronie PSG dobrze świadczy akcja z 45 minuty w której Nicea wychodziła z kontratakiem w stosunku czterech na trzech, ale w kilka chwil stosunek ten zmienił się diametralnie i wrzutka z lewej strony boiska, która znalazła drogę do pola karnego została wybita przez jednego z CZTERECH piłkarzy paryżan znajdujących się w polu bramkowym.
Do przerwy pewnie 2:0 i liczyliśmy na więcej w drugiej połowie, zaczęło się kontynuacji dominacji. Czego efektem w 60 minucie była poprzeczka po strzale głową Marquiniosa.
I tak w 66 minucie doszło do serii katastrofalnej serii błędów w naszej obronie. Kuriozalne błędy najpierw na boku, doprowadzający do wrzutki spod linii końcowej. Następnie w polu karnym dający Dolbergowi zdobyć piłkę i zagrać ją do Ganago, który potężnym strzałem odbijającym się jeszcze od poprzeczki nie dał szans Navasovi.
Na stadionie podniosła się wrzawa a gracze Nicei uwierzyli, że mogą zdobyć chociaż punkt, przez kilka chwil akcje były wyprowadzane na przemian. Sarabia po świetnym podaniu Di Marii zmarnował setkę, za to do groźniej sytuacji doszedł też napastnik gospodarzy.
Od 74 do 79 minuty na Allianz Rivera działy się rzeczy niecodzienne, najpierw Wylan Cyprien dostał drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę za… głupotę, bo sytuacja odbyła się bez kontaktu z przeciwnikiem. W trakcie wychodzenia z piłką w trakcie kontry nie wiedzieć czemu zaczęła się jego pyskówka w stronę sędziego, za co został ukarany.
Gospodarze nie wytrzymali ciśnienia, w trakcie dyskusji o tym co zrobił Cyprien inny gracz Nicei Christophe Herrele uderzył w twarz jednego z graczy z Paryża, co po wideoweryfikacji skończyło się dla niego bezpośrednim czerwem.
Powrót Mbappe wprowadzonego w 82 minucie i przewaga dwóch zawodników wróżyła bramki dla paryżan, ostatnie minuty były oblężeniem. W 88 minucie Mbappe strzelił swojego gola. Di Maria w ładnym stylu przeszedł obrońcę i wyszedł na pozycje do strzału, który został zablokowany młody Francuz zebrał bezpańską piłkę i spokojnie po ziemi przymierzył do Bramki.
Przed końcem zobaczyliśmy jeszcze jednego gola, Paryżanie wyszli trójką Di Maria, Mbappe i Icardi do kontry. Pierwszy zagrał z środka na lewą stronę do drugiego, ten w poprzek do świetnie urywającego się obrońcom trzeciego, który spokojnie skierował piłkę do pustej bramki
W 94 minucie groźnie strzelał jeszcze Mbappe, którego silny strzał z 20 metrów minimalnie minął słupek bramkarza Nicei.
Skończyło się na wyniku 1:4, zawodnikiem meczu bez wątpliwości został Di Maria, który strzelił dwie bramki. Dodatkowo jego strzał dobił Mbappe strzelając swojego gola, a przy trafieniu Icardiego zaliczył asystę drugiego stopnia. Co więcej Argentyńczyk mógł mieć jeszcze przynajmniej dwie asysty gdyby celniej strzelali Marquinios i Sarabia. To był jego wieczór.
Po meczu Cieszy dyspozycja w ataku, szczególnie Di Marii i Mbappe. Z Mauro Icardiego też można być zadowolonym, walczył na boisku o czym dobrze świadczy akcja z 35 minuty kiedy odebrał piłke obrońcy i rozpoczął atak. Do tego strzela i asystuje.
Martwić może brak koncentracji w obronie co od lat jest naszą bolączką, pewne jest, że mimo wysokiej wygranej Tomas Tuchel, którego reakcja po bramce dla Nicei była nad wyraz żywiołowa będzie postara się o zapobieganie takim przykrym historiom w przyszłości.