Spotkanie z Tottenhamem bardzo jasno pokazało jaką siłą dysponuje PSG. Nawet gdy ofensywni gracze nie dają rady strzelać bramek wyręczają ich obrońcy czy pomocnicy. Tak właśnie było w przypadku Williana Pacho, który zanotował drugą bramkę w Lidze Mistrzów w tym sezonie.
Do takiego stanu drużyny chciał doprowadzić Luis Enrique, skoncentrowani na celu, odważni i pomysłowi. Każdy za każdego, to motto obecnego PSG. Pięknie pokazał to mecz z Tottenhamem, gdzie ofensywni gracze nie byli w stanie pokonać bramkarza. Zrobiło to dwóch pomocników i obrońca, to chyba najlepszy komentarz. Jedynym obrońcą, który trafił do siatki był Pacho.
Miało to miejsce już w drugiej części spotkania. Po zamieszaniu w polu karnym piłka odbita od jednego z rywali spadła prosto pod nogi Ekwadorczyka. Ten jak rasowy napastnik strzelił po długim rogu i pewnie pokonał Vicario podwyższając prowadzenie do 4:2. – „Jestem bardzo szczęśliwy. To było szalone spotkanie, ale strzelenie bramki powoduje, że jest jeszcze bardziej wyjątkowe. Myślę, że ta wygrana była dla nas bardzo ważna” – przyznaje dla klubowych mediów.
Wygrana cieszy, jednak z perspektywy drużyny ważniejszy był powrót do gry i odrobienie dwukrotnie straty do rywali. To coś co z pewnością buduje drużynę. Podobnie do sprawy podchodzi nasz środkowy obrońca. – „Z pewnością da nam to duży zastrzyk pewności siebie i chęci do dalszej poprawy gry i nauki. Ważne w tym kontekście jest też to, że wspieraliśmy się w trudnych momentach, bo spotkanie było dla nas wymagające” – dodał.
Teraz PSG szykuje się do kolejnego trudnego spotkania. Już w sobotę uda się do Księstwa, gdzie przyjdzie im zmierzyć się z ekipą AS Monaco. Ten teren nigdy nie był dla nas łaskawy, podobnie zapewne będzie i tym razem. Liczymy więc na podobną intensywność i podejście do spotkania co w meczu z Tottenhamem.
