Na problemy Goncalo Ramos – chciałoby się powiedzieć w tej sytuacji. Portugalski napastnik ponownie wszedł z ławki rezerwowych i w ostatnich sekundach spotkania dał nam zwycięstwo nad defensywnie zabetonowaną Niceą. Co miał do powiedzenia po meczu?
Choć często może mieć o to pretensje do trenera to on wykonuje swoją pracę najlepiej jak umie. Sumiennie, po cichu i bez zbędnego rozgłosu. Prawda jest jednak taka, że bierze on udział przy bramkach praktycznie w każdym spotkaniu w jakim weźmie udział, i to pomimo wchodzenia z ławki! Nie inaczej było w starciu z Niceą, która przez ponad 90 minut skutecznie betonowała dostęp do swojej bramki. Widać było, że mieli jeden cel – nie pozwolić nam strzelić.
Na szczęście na boisku na nieco ponad piętnaście minut przed końcem podstawowego czasu gry pojawił się Portugalczyk. To właśnie on wykorzystując przedłużone podanie z rzutu rożnego dołożył głowę i pokonał bramkarza rywali – Yehvanna Dioufa. Wprawił tym samym w euforię kibiców ale i trenera, któremu z pewnością spadł duży kamień z serca. Sam zawodnik na konferencji pomeczowej również nie ukrywał, że to dla niego duże przeżycie.
„To był dla mnie wyjątkowy mecz i wyjątkowy dzień, a ten gol był dla mnie najlepszym sposobem na jego zakończenie. Wszyscy staraliśmy się zdobyć tę bramkę i graliśmy naprawdę dobrze w ostatnich minutach meczu, ale potrzebna była odrobina instynktu i pracy zespołowej, aby zakończyć go w odpowiedni sposób. To bardzo ważne, ponieważ nie wygraliśmy poprzedniego meczu ligowego, a zawsze trzeba wygrywać i zdobywać pewność siebie”.
