PSG nie dało najmniejszych szans zespołowi z Leverkusen w spotkaniu 3. kolejki Ligi Mistrzów. Paryżanie po początkowych problemach pokonali na BayArena gospodarzy aż 7:2. Bramki dla naszego zespołu strzelili Pacho, Doue, Kvaratskhelia, Dembele, Mendes i Vitinha. Prawdziwy pogrom.
Paryżanie nie bez powodu mogą być zadowoleni ze swojego występu. Trzeba jednak przyznać, że początkowo nie wszystko szło po naszej myśli. Pomimo gry 11 na 10 straciliśmy bramkę i jednego zawodnika. Wtedy jednak, o dziwo, PSG wskoczyło na odpowiednie obroty i rozpoczęło bezlitosny obstrzał bramki. Pod koniec pierwszej połowy strzelili aż trzy bramki. Po niej dołożyli kolejne trzy. Bayer był po prostu bezradny na szybką, kombinacyjną i efektywną grę PSG.
Kasper Hjulmand mógł szukać wymówek, wielu trenerów w obecnym czasie tak robi. Dobrymi przykładami są Erik Ten Hag, Xavi czy ostatnio Arne Slot. Duńczyk zachował jednak profesjonalizm i wprost przyznał, że PSG jest po prostu topową drużyną i nie wstyd z nimi przegrać. Wskazał jednak newralgiczny moment, który miał zaważyć na ostatecznym wyniku:
„To fantastyczna drużyna, z zawodnikami, którzy są bardzo zgrani i którzy prezentują wyjątkowy poziom. Decydujące okazały się siedem minut przed przerwą. Mogliśmy schodzić do szatni z wynikiem 1:1, a tak przegraliśmy mecz w ciągu tych siedmiu minut” – przyznał Duńczyk.