Może to zabrzmieć bardzo kontrowersyjnie, jednak pokuszę się o stwierdzenie, że liczba kontuzji graczy ofensywnych pozytywnie wpłynęła na Bradleya Barcolę. Warto w tej sytuacji przejrzeć statystyki jego ostatnich spotkań.
Bradley Barcola w poprzednim sezonie zanotował niesamowity progres. Był bardzo ważnym elementem składu, jednak po pewnym czasie jego blask zaczął przyćmiewać Desire Doue i to on wskoczył w miejsce młodego Francuza. Ewidentnie taka kolej rzeczy wpłynęła negatywnie na młodego skrzydłowego, który się „zaciął” i brakowało mu wykończenia w kluczowych momentach. Było to widoczne chociażby w finale Ligi Mistrzów, gdzie pomimo kilku okazji nie pokonał Yana Sommera.
Również podczas Klubowych Mistrzostw Świata znikał, we wszystkich meczach udało mu się jedynie zdobyć jedną asystę. Początek tego sezonu też nie był dla niego łaskawy, strzelił jedną bramkę w wygranym 6:3 spotkaniu z Toulouse. Przebudzenie nastąpiło w spotkaniu z Lens, gdzie był kluczowym zawodnikiem, pytaniem pozostaje – dlaczego? Odpowiedź wydaje się prosta, acz kontrowersyjna.
Młodziak poczuł, że ciężar strzelania bramek spada na jego barki, poza nim w ofensywie byli Kvaratshkelia (zszedł w pierwszej połowie) i Goncalo Ramos. Moim zdaniem właśnie aspekt kontuzji pozostałych piłkarzy z ofensywy wpłynął pobudzająco na Barcolę. Poczuł, że to jego moment a potwierdzają to statystyki. Gdy zabrakło Dembele, Doue i Kvary strzelił dwie bramki i był bezapelacyjnym liderem drużyny.
Widocznie nie do końca służy mu taka rywalizacja i bycie w cieniu innych zawodników. Być może też dlatego rozważał przez chwilę odejście do innego zespołu, gdzie po pierwsze z miejsca miałby pierwszy skład a po drugie byłby najbardziej widowiskowym piłkarzem w całym zespole. Czy to prawda? Nie mam innych dowodów, aby to potwierdzić. Logiki mi jednak nie odbierzecie 😉