Po średnio udanym w naszym wykonaniu spotkaniu z Reims wypadało zmazać plamę i wygrać kolejne spotkanie. Przypadło na rywalizację z drużyną Stade Rennais, które zawsze potrafiło sprawiać PSG kłopoty. Tym razem poszło jednak stosunkowo gładko.
PSG do spotkania z drużyną Rennais mocno osłabione, w kadrze na to spotkanie zabrakło między innymi Doue, Vitinhi, Mendesa czy Donnarummy. Niedawno kontuzji doznał również Marco Asensio, wszystko to spowodowało, że PSG podeszło do piątkowego spotkania w dość nietypowym ustawieniu.
Safonov
Hakimi – Marquinhos – Pacho – Beraldo
Warren – Neves – Ruiz
Lee
Dembele – Barcola
Pomimo dość nietypowego ustawienia PSG bardzo szybko rozpoczęło strzelanie. Już w 3. minucie piłkę w polu karnym głową zbił Beraldo, ta trafiła do Marquinhosa, który również głową wbił piłkę do siatki. Parc des Princes wybuchło radością, która nie trwała jednak za długo. Po chwili sędzia zdecydował się anulować trafienie gdyż doszukał się spalonego. Nie zmieniło to jednak faktu, że szybko udało się nam sforsować defensywę gości co miało przełożenie na dalszą część spotkania.
PSG uwierzyło w siebie i zdecydowanie mocniej przycisnęło Rennais, które w pierwszej części było bardzo nieskuteczne. „Les Parisiens” natomiast bardzo skrupulatnie przygotowywali swoje ataki i po jednym z nich w 20. minucie spotkania Hakimi uderzył w poprzeczkę bramki Mandandy. To kolejne ostrzeżenie dla gości, następnego już nie było. Wykorzystując duży błąd obrońców piłkę odzyskał Neves podając do Dembele. Francuz podciągnął piłkę pod pole karne i podał do lepiej ustawionego Barcoli, ten kapitalnie uderzył i nie dał szans bramkarzowi. Było 1:0.
Pomimo dużej przewagi PSG w pierwszej połowie więcej bramek nie padło, po przerwie miało się to jednak zmienić. „Worek” z bramkami teoretycznie już w 48. minucie rozerwał Hakimi, niestety ponownie sędzia dopatrzył się pozycji spalonej, sporo szczęścia mieli w tej sytuacji goście z Bretanii. Po dziesięciu minutach to szczęście ich opuściło. Bardzo dobrze z lewej strony boiska uderzył Barcola, ale piłka odbiła się od słupka wpadając pod nogi Lee, który musiał jedynie skierować pikę do pustej bramki podwyższając prowadzenie.
Kilka minut później swoją okazję miał Ruiz, niestety w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie dał rady go pokonać. Nie zmieniało to faktu, że PSG prowadziło i kontrolowało przebieg spotkania. Bardzo dobrze na boisku tego dnia czuli się strzelcy bramek – Lee i Barcola. Ten drugi zaliczył dublet po podaniu Hakimiego w 68. minucie spotkania właściwie zamykając rywalizację w tym spotkaniu. Przynajmniej tak nam się wydawało, po trzeciem trafieniu Lucho dokonał zmian. Na boisku pojawił się między innymi Mayulu, Kolo Muani i Skriniar.
Od tamtego momentu PSG mocno opuściło gardę i jakby zapomniało, że spotkanie wciąż trwa. Szybko bowiem do bramki trafił nasz wychowanek grający w barwach Rennais – Kalimuendo. To wlało nadzieję w przyjezdnych którzy ruszyli do odrabiania strat. Widać było, że to oni przejęli teraz dominację w tym spotkaniu i chcieli walczyć o swoje. Niedługo później drugi raz udało im się pokonać Safonova, jednak sędzia doszukał się zagrania ręką gracza Rennais i anulował trafienie. Bardzo dobrze, bo zaczęło się robić gorąco.
Więcej bramek w tym spotkaniu już nie padło, PSG wygrało 3:1, jednak musimy popracować nad końcówkami spotkań, które w tym przypadku zdecydowanie przespaliśmy i mogliśmy stracić wysokie prowadzenie. Teraz czas na przygotowanie do arcytrudnego wyjazdu do Londynu na starcie z Arsenalem.