Niewiele brakowało a PSG doświadczyłoby pierwszej porażki w 2024 roku. W niedzielny wieczór na Parc des Princes podopieczni Luisa Enrique zmierzyli się z Rennes, które nie tak dawno odpadło z europejskich pucharów. Drużyna z Bretanii ewidentnie chciała zmazać plamę, bo zagrała bardzo dobre spotkanie w którym niemal pozbawili nas punktów.
Ponownie w pierwszym składzie zagościł Mbappe, który jak wiemy na 99% opuści Paryż po sezonie. W środku pola natomiast znalazło się miejsce dla Ruiza, Lee oraz Vitinhi. Coraz częściej szansę otrzymywał też Beraldo, który zagrał na środku obrony. Co dla nas najważniejsze, w kadrze meczowej znalazł się Nuno Mendes! To bardzo dobra informacja przed najważniejszymi starciami w LM. Trzeba było jednak zejść na ziemie i zacząć spotkanie z Rennes.
Już po pierwszym gwizdku to paryżanie rozpoczęli swoją grę, powiększali posiadanie piłki i kontrolowali wydarzenia na boisku. Niestety pomimo szans, które udało się wykreować lub błędów przeciwnika piłka nie chciała wpaść do siatki. Najlepszą okazję miał Vitinha, jednak kapitalnie jego strzał obronił Mandanda. Brakowało nam szczęścia i dokładności, a jak mawia popularny slogan – „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. Dokładnie taką sytuację mieliśmy w spotkaniu z drużyną z Bretanii.
PSG kontrolowało przebieg meczu, było zdecydowanie bliżej strzelenia bramki, jednak to goście wyszli na prowadzenie. Kapitalnym indywidualnym rajdem popisał się Amine Gouiri i strzał który oddał nie dał najmniejszych szans Donnarummie, niesamowita akcja piłkarza Rennes. Utrata kontroli nad spotkaniem bardzo zaskoczyła zespół, który nie spodziewał się takiego obrotu spraw i do końca pierwszej połowy nie potrafił groźnie zaatakować bramki Mandandy. Zapowiadało się trudne spotkanie.
Po przerwie PSG nie miało zamiaru się poddawać, to jest coś za co bardzo chwalimy Luisa Enrique, nauczył zespół cierpieć i walczyć do końca. Piłkarze ruszyli do ataku i całkowicie zdominowali Rennes w tej drugiej części spotkania. Goście wyczuli, że strzelenie drugiej bramki jest bardzo mało prawdopodobne, skupili się więc na obronie własnej bramki co niestety szło im bardzo dobrze. Stać ich było tylko na jeden kontratak, który mógł jednak całkowicie zamknąć spotkanie. Na nasze szczęście Bourigeaud nie trafił w bramkę będąc na piątym metrze przed bramką Gigiego.
Luis Enrique uznał, że jest to czas na zmiany, co ciekawe z boiska zszedł Mbappe, którego zastąpił Ramos. Poza tym na murawie pojawił się Kolo Muani, który zmienił niemrawego Barcolę. Kilka minut później doszło do kolejnych zmian, tym razem boisko opuścili Dembele i Hernandez których zmienili Zaire-Emery i…. Nuno Mendes! Niestety powiewu świeżej krwi nie było widać i wszyscy nastawiali się na pierwszą porażkę na Parc des Princes w tym roku.
W życiu trzeba mieć jednak trochę szczęścia, w ostatniej akcji meczu w polu karnym do piłki dopadł Ramos, który był faulowany przez Mandandę. Sędzia bez wahania wskazał na „wapno” co wprawiło stadion w euforię. Do piłki poszedł sam poszkodowany i nie mylił się! Uratowaliśmy remis w ostatnich sekundach, brawa za serducho do walki, jednak ten mecz powinien być przestrogą przed kolejnymi tego typu starciami.