Po zwycięstwie nad US Revel w 1/32 pucharu Francji w kolejnej rundzie na PSG czekała już występująca w National Ligue ekipa Orleans. Pomimo bardzo ambitnej gry nie zdołali oni nawiązać równej rywalizacji z paryżanami, którzy wygrali to spotkanie 4:1.
W składzie na to spotkanie znalazło się miejsce dla niemogącego znaleźć optymalnej formy Kolo Muaniego oraz wracającego do siebie po chorobie Goncalo Ramosa. Poza tym na bokach obrony zagrali Beraldo i Soler a w bramce znów ujrzeliśmy Navasa. Paryżanie wyszli więc na to starcie drugim garniturem, nie wliczając Kyliana i Marquiego. Była to więc szansa dla kilku zawodników, aby przekonać do siebie szkoleniowca i wyjść z dołka.
Jako pierwszy chwile po kwadransie spotkania zaskoczył Kolo Muani, który asystował przy trafieniu Mbappe tym samym otwierając wynik spotkania. Mimo to w pierwszej połowie nie padło więcej bramek, PSG dominowało posiadanie piłki, lecz nie potrafiło ponownie ukąsić gospodarzy. Zespół Orleans wyszedł z jasną strategią na to spotkanie, zagrać solidnie w obronie i liczyć na ewentualne kontrataki. O dziwo ten plan przynosił pewne korzyści, gdyż kilkukrotnie gospodarze potrafili zagrozić bramce Kostarykanina, nie zmieniły się one jednak w sensacyjną bramkę. Warto jednak nadmienić, że zespół Orleans pokazał się z bardzo dobrej strony w pierwszej części spotkania.
Po przerwie do głosu zaczęli jednak coraz mocniej dochodzić paryżanie, którzy ponownie za sprawą Mbappe podwyższyli prowadzenie nieco ponad kwadrans po wznowieniu. Drugie trafienie trochę wyprowadziło gospodarzy z równowagi co w krótkim czasie poskutkowało kolejnym trafieniem. Tym razem na listę strzelców wpisał się Goncalo Ramos, miejmy nadzieję, że wróci on do formy jak najszybciej, bo napastnik jest nam bardzo potrzebny. Po zdobyciu trzeciej bramki paryżanie trochę zwolnili co zemściło się cztery minuty przed doliczonym czasem gry. Gospodarze dopięli swego i ku uciesze kibiców za sprawą obrońcy Nicolasa Saint-Rufa zdobyli honorową bramkę.
Chwilę przed utratą bramki na boisku pojawił się 17-letni Senny Mayulu, który również zdołał zwrócić na siebie uwagę. Młody francuz dwie minuty po trafieniu gospodarzy sam wpisał się na listę strzelców czym zaskoczył zapewne i kibiców i samego Luisa Enrique. Czyżby rósł nam nowy talent? Niedługo po trafieniu Senny’ego sędzia zakończył mecz, pomimo przegranej ekipie Orleans należą się duże brawa za serducho do walki i zdobycie honorowej bramki. My natomiast w kolejnej rundzie zmierzymy się z ekipą Brest.