Po awansie do fazy pucharowej Ligi Mistrzów PSG chciało zabezpieczyć również pozycję lidera w dwóch ostatnich meczach Ligue 1. Pierwszy z nich rozgrywany był w Lille, które nigdy nie było dla nas wygodnym przeciwnikiem. Na szczęście.
W tym spotkaniu nasz opiekun zdecydował się na ustawienie 3-4-3, które nominalnie powinno występować w spotkaniach przy pełnym składzie. Trójkę obrońców stworzyli Hernandes, Marquinhos i Danilo, w pomocy zagrali Ugarte, Vitinha, Zaire-Emery oraz Lee. Z przodu powoli klarowała się wyjściowa trójka – Barcola, Dembele, Mbappe. Jak się okazało po pierwszych minutach spotkania, postawienie na niesprawdzone do końca ustawienie 3-4-3 nie musiało się wcale dobrze skończyć.
PSG przyzwyczaiło swoich kibiców do kontrolowania piłki i wydarzeń boiskowych. Początek spotkania przybrał jednak zupełnie inny scenariusz w którym to Lille atakowało i kontrolowało grę. Nawet w momencie gdy paryżanie dochodzili do piłki piłkarze gospodarzy bardzo skutecznie zamykali wolne przestrzenie i szybko odbierali piłkę. Paryżanie musieli więc zewrzeć szeregi, szczególnie po niesamowitym rajdzie Kosowianina Zegrovy. Na szczęście jego rajd zakończony strzałem minął światło bramki, było to jednak poważne ostrzeżenie.
PSG potrzebowało jeszcze ponad dwudziestu minut, aby przebudzić się z letargu. Co prawda z każdą chwilą coraz bardziej kontrolowali posiadanie piłki, jednak grę kontrolowało Lille, które skutecznie niwelowało wszelkie ataki na bramkę Chevaliera. Do momentu, gdy pierwszy strzał oddał Vitinha, to ewidentnie wlało nadzieje w naszych zawodników. Od około trzydziestej minuty spotkania PSG ruszyło do ataku i często zamykało Lille we własnej połowie. Niestety, pomimo kilku prób chociażby Marquinhosa z rzutu rożnego, czy niemal samobójczej bramce Lenego Yoro. Bramki w pierwszej połowie jednak nie padły.
Druga część rozpoczęła się podobnie do pierwszej, to PSG nadawało tempo gry jednak nie wynikało z tego zbyt wiele. Można było odnieść wrażenie, że paryżanie chcieli wejść z piłką do bramki, a to nie było możliwe przez bardzo zwartą i skupioną obronę Lille. Wtedy zupełną bezmyślnością wykazał się obrońca Bafode Daikate, który w polu karnym sfaulował Hernandeza i sędzia bez wachania wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Mbappe, który nie pomylił się w tej sytuacji i paryżanie mimo braku pomysłu wyszli na prowadzenie. Wydawało się, że teraz już pójdzie zdecydowanie łatwiej, gra się uspokoi i dowieziemy zwycięstwo do końca.
Cóż… zdecydowanie inny plan mieli nasi piłkarze, ale chyba też trener, który zupełnie niezrozumiale wpuścił na boisko Skriniara za Danilo. Ta zmiana jest o tyle dziwna, że blok obronny PSG radził sobie bardzo dobrze. Dobre zmiany wprowadził natomiast trener gości. Gra gospodarzy ożywiła się i ewidentnie szukali oni bramki wyrównującej. Paryżanie zupełnie oddali inicjatywę i rozpoczęła się rozpaczliwa obrona zakończona fiaskiem. Najbardziej boli fakt, że bramkę straciliśmy w ostatniej akcji meczu i to w sposób karygodny. Marco Asensio zamiast pozwolić piłce wyjść na aut „oddał ją” rywalowi co poskutkowało bramką Jonathana Davida. Brak nam słów…