Po niezbyt udanym pobycie w Mediolanie PSG wróciło na krajowe podwórko. W sobotę przyszło im się zmierzyć z rewelacją rozgrywek – Reims. Tym razem obyło się bez niespodzianek i paryżanie wygrali pewnie to spotkanie 3-0.
Luis Enrique zaskoczył przed spotkaniem swoim wyjściowym ustawieniem drużyny. Według grafik meczowych prezentowała się ona 4-2-4, jednak przechodzące w 3-4-3 w fazie ataku. Takie eksperymenty raz już okazały się nietrafione, gdy PSG pojechało do Anglii na mecz z Newcastle. W wyjściowym składzie znalazło się miejsce dla Kang In Lee, Mukiele czy Solera, który zagrał jako wahadłowy. Mieszanka wybuchowa, która mogła odpalić, lub być całkowicie nietrafiona.
Początek spotkania nie dał jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Co prawda PSG bardzo szybko za sprawą Kyliana wyszło na prowadzenie, jednak nasza gra nie przekonywała. Reims wykorzystywało nasze nietypowe ustawienie w środku pola i to tamtędy przeprowadzali większość swoich akcji. Jedna z nich zakończyła się w bramce Donnarummy, jednak na nasze szczęście VAR zauważył pozycję spaloną.
Nie minęło więc dziesięć minut spotkania a już mieliśmy emocje, Reims po anulowanej bramce nie chciało się poddawać i sumiennie atakowało. W całej pierwszej połowie oddała dwanaście strzałów, jednak tylko trzy z nich okazały się celne. Za każdym razem nasza obrona skutecznie potrafiła zneutralizować zagrożenie. Brawa jednak należą się Donnarummie, który tego dnia na linii był nie do pokonania. W dużej mierze dzięki jego interwencjom PSG schodziło na przerwę prowadząc.
W przerwie Enrique musiał dokonać małego trzęsienia ziemi w szatni, bo po przerwie gra naszych zawodników wyglądała zupełnie odmiennie. Po niecałym kwadransie nasz pressing opłacił się w postaci drugiej bramki. Ponownie na listę strzelców wpisał się Mbappe, który w ten sposób rekompensował sobie słabe spotkanie z Milanem. Widząc pogarszającą się sytuację swojej ekipy trener Reims dokonał zmian, tym samym zareagował Enrique.
Jak się okazało nie był to koniec emocji, na boisku pojawił się między innymi Bradley Barcola, który był autorem asysty przy trzecim trafieniu Kyliana, które zamknęło wynik spotkania. Niedługo później sędzia zakończył spotkanie. Dobry mecz na zmazanie plamy z Mediolanu, jednak przed nami trudne tygodnie związane z walką o awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.