W niedzielny wieczór PSG rozgrywało mecz, który mieli obowiązek wygrać, kibice nie widzieli innej możliwości. Przyszło im się bowiem zmierzyć w klasyku z drużyną z Marsylii, która jest największym rywalem paryżan od lat. PSG wyszło na boisko i zrobiło swoje.
Luis Enrique zaskoczył przed spotkaniem i postawił na bardzo ofensywny wariant składu. Nominalnie jako dwaj boczni pomocnicy mieli zagrać Bradley Barcola i Dembele. Widać było jednak, że PSG nie ma zamiaru oszczędzać defensywy gości. Cieszy fakt, że tak dobry gracz jak Vitinha, który bądź co bądź zaliczył bardzo dobre spotkanie z Borussią, nie załapał się do wyjściowego składu. Oby był to znak powstającej w Paryżu głębi składu, której zawsze tak bardzo brakowało.
Ofensywne ustawienie oraz nastawienie dało się zauważyć już chwilę po pierwszym gwizdku sędziego. Paryżanie w swoim stylu od razu zaatakowali, dało się zobaczyć próbkę umiejętności Barcoli na lewej stronie boiska gdy bardzo ładnie minął jednego z obrońców. Niedługo później musiał jednak uznać wyższość kunsztu Achrafa Hakimiego. Po faulu na Mbappe w pobliżu pola karnego do piłki podszedł Marokańczyk, który praktycznie rozpruł siatkę bramki Lopeza. Bardzo szybko PSG wyszło więc na prowadzenie co było dobrym prognostykiem.
Paryżanie po bramce kontynuowali swój scenariusz kontrolując piłkę i nie pozwalając Marsylii na zbyt wiele. Tak było do momentu, gdy paryżanie nie wyszli zbyt wysoko w bocznych sektorach boiska. Goście przeprowadzili bardzo szybki kontratak, który omal nie skończył się bramką po strzale napastnika gości – Vitinhi, ale innego Vitinhi. Po jego strzale piłka odbiła się od poprzeczki, był to jednak klarowny sygnał dla PSG, że musi ostrożniej podchodzić do ofensywnych akcji.
Po akcji gości paryżanie lekko uspokoili tempo akcji, wciąż jednak kontrolowali wydarzenia na boisku. Niedługo później boisko musiał opuścić Kylian Mbappe, który już wcześniej sygnalizował uraz. W okolicach trzydziestej drugiej minuty jego miejsce zajął mający swoje problemy Goncalo Ramos. Utrata lidera nie zmieniła nastawienia paryżan, którzy niedługo później podwyższyli prowadzenie. Ponownie udział przy bramce miał Hakimi, jego strzał odbił się od słupka i nóg Pau Lopeza po czym trafił do Kolo Muani’ego. Francuz nie mógł się pomylić i było 2:0.Mając korzystny wynik paryżanie nie forsowali tempa do końca pierwszej połowy i na przerwę zeszli pewnie prowadząc.
Po przerwie kibice nie zdążyli nawet zająć krzesełek na stadionie a paryżanie podwyższyli prowadzenie. Z prawej strony boiska w pole karne piłkę dośrodkował Dembele a tam już czekał Goncalo Ramos, który w końcu się przełamał i zdobył pierwszą bramkę dla PSG. Ten mecz układał się kapitalnie dla „Les Parisiens”, którzy całkowicie zdominowali marsylczyków. Mijały kolejne minuty z którymi to goście tracili jakąkolwiek chęć do gry w piłkę. Momentami mieli oni problem opuścić własną połowę boiska co było dość wymowne. Wciąż jednak musieliśmy być czujni, przydałoby się w końcu zagrać kompletnie w defensywie w Ligue 1.
Po trafieniu na 3:0 widać było, że paryżanie nie chcieli się zatrzymywać, wciąż kontrolowali grę i atakowali bramkę Lopeza. Momentami oddawali też inicjatywę gościom starając się wyciągnąć obrońców wyżej od bramki co nasi szybcy napastnicy spokojnie mogliby wykorzystać. PSG spuściło jednak z tonu co zdały się potwierdzać defensywne zmiany, na boisku pojawili się Ruiz i Danilo co wprost pokazywało, że chcemy utrzymać się przy piłce i zabetonować środek pola. Dobrze naoliwiona paryska maszyna pracowała mimo zmian bardzo sprawnie.
Na dziesięć minut przed końcem spotkania boisko przy aplauzie publiczności opuścili Barcola i Hakimi. Swoje minuty dostał Soler oraz wracający po kontuzji Mukiele. Sytuacji na boisku to nie zmieniło, marsylczycy mieli już dość tego spotkania i chcieli wracać do siebie. Ewidentnie atmosfera Parc des Princes i gra naszych idoli sprawiła, że odechciało im się grać w piłkę. Z pewnością jakąkolwiek wolę walki w gościach rozbił duet Kolo Kuani – Goncalo Ramos, który ustalił wynik spotkania na 4:0. Swoje drugie trafienie w tym meczu zaliczył Portugalczyk.Przy ogólnym aplauzie kibiców sędzia po chwili zakończył to kapitalne dla nas widowisko.
Miejmy nadzieje, że dobra passa PSG będzie trwała. Wiemy jednak jedno, co cieszy nas niezmiernie, paryżanie zaczynają mieć styl, osobowość i własny charakter. To jest coś czego w Paryżu nie było od lat. OBY TAK DALEJ! ALLEZ PARIS!