W 4. kolejce Ligue 1 paryżanie udali się na trudny teren do Lyonu, gdzie zagrała z miejscowym Olimpique. Mająca swoje wewnętrzne problemy ekipa nie dała rady wyrwać nam choćby punktu, PSG zagrało bardzo pragmatycznie wygrywając .
Paryżanie rozbili bank i w ostatnich chwilach okna transferowego wydało około 140M na Bradleya Barcolę i Randala Kolo Muaniego. Ten pierwszy już znalazł się na ławce w meczu przeciwko swojej byłej ekipie. Lyon od początku spotkania musiaa nadążać za wysokim pressingiem PSG, który z minuty na minutę coraz bardziej destabilizował ich grę.
Nie minęło dużo czasu a po bardzo wysokim przejęciu piłki z akcją ruszyli stołeczni. Skutkiem tej akcji był faul Tolisso i rzut karny, który skutecznie na bramkę zamienił Mbappe, niewiele jednak zabrakło a nogami interweniowałby Lopez. Bramka sprawiła, że PSG już od pierwszych minut prowadziło i zaczęło coraz bardziej dominować i kreować kolejne akcje bramkowe.
W końcu dobra gra poskutkowała drugą bramką do „Les Parisiens”. Po prawej stronie pod pole karne holował piłkę Dembele, który po chwili zachował się bardzo rozsądnie wstrzeliwując piłkę w pole karne. Po skutecznej interwencji Lopeza piłka wpadła pod nogi Hakimiego, który nie mógł się pomylić. Po dwudziestu minutach PSG prowadziło 2:0 i wydawało się, że zaraz pośle rywala na deski.
Wtedy jednak obudził się Lyon, który rozbudził nas z letargu, szczęścia próbował Tolisso i Caleta-Sar. Strzał Chorwata odbił się od bocznej siatki natomiast przy strzale Francuza kapitalnie interweniował Donnarumma, który uratował nas przed stratą bramki. Udane wypady pod naszą bramkę rozochociły gospodarzy, którzy wyszli wysoko chcąc zaatakować. Słono tego pożałowali w trzydziestej ósmej minucie, choć już wcześniej PSG powinno podwyższyć prowadzenie.
Trzeci cios zadał Asensio, dla którego to druga bramka w lidze francuskiej. Po trzecim trafieniu Lyon jeszcze bardziej stracił chęć do gry, gospodarze byli rozstawiani przez paryżan, którzy jeszcze przed przerwą podwyższyli prowadzenie. Ponownie PSG odebrało piłkę bardzo wysoko, wystarczyły trzy podania i piłka trafiła pod nogi Mbappe, który nie miał przed sobą żadnego obrońcy. Skończyło się to jak musiało i „Les Parisiens” schodzili na przerwę prowadząc czterema bramkami. Totalna dominacja!
Po przerwie na samym wstępie mieliśmy wymianę ciosów, najpierw zaatakowali gospodarze i interweniował Donnarumma. Później Kylian Mbappe obił poprzeczkę i interweniował sędzia, bo odnotowano pozycję spaloną. PSG nie było już w stanie tak bezczelnie rozgrywać gospodarzy, którzy zmienili ustawienie na 5-3-2. Piątka obrońców pozwoliła zabezpieczyć boki boiska, z której często nadchodziło zagrożenie. Mimo to paryżanie wciąż kontrolowali grę.
Swoje szanse miał Dembele, który nie ma szczęścia na wstępie sezonu Ligue 1. Tym razem obił poprzeczkę a reszta jego strzałów nie trafiła w światło bramki. Bardzo cieszy nas to, że mimo wysokiej przewagi wciąż atakowaliśmy, nie dawaliśmy odetchnąć gospodarzom. PSG szukało więc kolejnych bramek, jednak pięcio osobowy blok obronny mocno utrudnił szybkie rozgrywanie akcji, które preferuje nasza obecna linia ataku.
Pomimo ogromnej przewagi PSG gospodarze potrafili ukąsić i wywalczyć stały fragment gry. Po jednym z rzutów rożnych i zamieszaniu w polu karnym kapitalnie interweniował Donnarumma. Niestety chwile później do tej sytuacji powrócił VAR i zauważył faul Zaire-Emery’ego na Tagliafico. Sędzia po konsultacji odgwizdał rzut karny, który pewnie i ze spokojem wykorzystał Tolisso. Po bramce doszło do zmian w obu zespołach, od nas na boisku pojawił się Goncalo Ramos, Bradley Barcola oraz Fabian Ruiz którzy zmienili Asensio i Ugarte i Dembele.
Zmiany nie przyspieszyły gry naszego zespołu, PSG spokojnie rozgrywało piłkę, jednak nie forsowało tempa. Luis Enrique miał inny plan na koniec spotkania, chciał dać pograć młodym zawodnikom. Na boisko wpuścił również Cher Ndoura, który zajął jednak miejsce młodzieżowca – Zaire-Emeryego. Mimo kilku akcji, z której najlepszą miał Barcola, PSG nie podwyższyło prowadzenia i mecz zakończył się wynikiem 4:1.
Możemy być zadowoleni z wyniku i gry naszych zawodników, którzy narzucili gospodarzom bardzo wysokie tempo. Zdarzały się indywidualne błędy, jednak ta drużyna ma jeszcze czas i pokazała, że jest w niej potencjał. Należy też podkreślić kapitalną formę Donnarummy tego dnia, który mimo, że nie miał zbyt dużo pracy w odpowiednich momentach potrafił kapitalnie interweniować. PSG wraca do domu w dobrych humorach a my dobrze zaczniemy nowy tydzień. Trzeba jednak pamiętać, że drużyna Lyonu ma swoje problemy i nie jest to obecnie taka marka, jak niedawno.