To był jeden z najważniejszych meczów PSG w ostatnim czasie, takie z gatunku „o 6 punktów”. Lens deptało nam po piętach i zwycięstwo w tym spotkaniu na szczycie było bardzo pomocne. Zadanie zostało wykonane.
PSG potrzebne bym spotkanie na przełamanie, by udowodnić samym sobie, że są w stanie rywalizować z najlepszymi. Z takim nastawieniem podeszli do sobotniego spotkania na szczycie, wszystkie ręce na pokład. Nim na dobre rozpoczęło się spotkanie, paryżanie już grali z przewagą jednego gracza. Bezmyślnym faulem „popisał się Salis Abdul Samed, czym bardzo ułatwił grę PSG w tym spotkaniu. Bardzo szybko Lens zostało za to skarcone.
Zanim goście zdążyli zewrzeć szyki, musieli odrabiać straty, paryżanie byli bezlitośni. W ciągu dziesięciu minut PSG wypracowało sobie aż trzybramkową przewagę. W końcu swoją niemoc przełamał Mbappe, który zaliczył gola oraz asystę. Swoje premierowe trafienie zaliczył również Vitinha, a dzieła zniszczenia dopełnił Messi. Pierwsza połowa zakończyła się więc dla paryżan bardzo pozytywnie i wszyscy liczyli na kontynuację w drugiej połowie.
Niestety, wbrew oczekiwaniom, przynajmniej naszym, PSG wyszło na drugą część spotkania zdecydowanie bardziej defensywne. Być może planem było wpuszczenie na własną połowę osłabionego rywala i dobicie go atakiem z kontrataku. Bardziej pasywne podejście pozwoliło gościom spróbować swoich sił w ofensywie, co im się opłaciło. Po błędzie i zagraniu piłki ręką przez Ruiza w polu karnym Lens otrzymało rzut karny. Do „jedenastki” podszedł Przemysław Frankowski i strzałem w lewy dolny róg bramki pokonał Donnarummę.
To jednak jedyny gol, który padł w drugiej połowie spotkania, w której o dziwo lepiej zaprezentowali się goście. Nie zmienia to jednak faktu, że gra w osłabieniu była widoczna i na nasze szczęście udało się to spotkanie wygrać i odskoczyć na dziewięć punktów. PSG może złapać długo wyczekiwany oddech, jednak wciąż musi pozostać skupione. Sprawa Ligue 1 wciąż jest otwarta, a rywale nie śpią.