Warren Zaire-Emery przebojem wdarł się do składu PSG. Młody zawodnik porozmawiał z oficjalną stroną PSG. Zobaczcie co miał do powiedzenia.
Opowiedz nam Warren jak trafiłeś do piłki
Warren Zaire-Emery: Urodziłem się w Montreuil, zacząłem grę w wieku 5 lat niedaleko domu mojej babci. To było bardziej pole ziemniaków aniżeli boisko, ale dla mnie to było jak boisko treningowe. Spędzałem tam mnóstwo czasu, babcia zawsze o mnie dbała, zostawałem z nią gdy rodzice szli do pracy. Potem pilnowała bym chodził na treningi w akademii.
Twój ojciec również jest piłkarzem…
Tak, to rodzinna historia ponieważ mój ojciec grał w drugiej lidze dla Red Star. I tam się wszystko zaczęło, został potem trenerem i sporo czasu spędzałem z nim przy piłce. Chciałem grać i dla mnie to była zabawa.
Wiemy, że chciałeś zostać również strażakiem
To prawda. Gdyby mi nie wyszło w piłce to była moja druga myśl. Chciałbym pomagać ludziom i staram się to robić na codzień.
Jakie są twoje relacje z PSG?
Z ojcem i braćmi zawsze uwielbialiśmy patrzeć na spotkania PSG. Gdy szliśmy na Parc des Princes to zawsze były dla nas emocjonalne chwile, fantastyczna atmosfera. Chcieliśmy grać razem z zespołem, chcieliśmy tej koszulki. Teraz spełnił się mój sen. Dla mnie to duma grać dla PSG i chcę dać z siebie wszystko.
Niedawno podpisałeś kontrakt profesjonalny
Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy, że podpisałem kontrakt. Wiem, że będzie dużo pracy i ciągle wszystkiego się uczę każdego dnia. Dla mnie to jednak przyjemność móc tutaj grać, trenować i uczyć się życia. Jestem bardzo zmotywowany do ciężkiej pracy.
Zostałeś najmłodszym graczem PSG, który rozpoczął zawody i strzelił bramkę…
To dla mnie zaszczyt, ponieważ jestem tutaj od 10 lat. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę grać z wielkimi zawodnikami i dawać z siebie wszystko. Pierwszy gol? Nie jestem osobą, która okazuje wiele emocji, więc wiele osób zobaczyło moją radość i gratulowało mi. Takie wydarzenia, szczególnie na Parc Des Princes to coś szczególnego. Usłyszeć śpiew Ultrasu po bramce to było coś fantastycznego, szczególnie gdy jest twoja rodzina na trybunach.