W ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów PSG udało się do Włoch, gdzie w Turynie miało walczyć o wygraną w swojej grupie. Co prawda Benfica musiałaby wygrać wysoko, jednak wciąż niebezpieczeństwo wisiało nad głowami. Zwycięstwo przyszło w bólach i niestety było bardzo gorzkie.
W składzie na to spotkanie zabrakło pauzującego za kartki Neymara, zastąpił go Soler. Na środku pomocy zagrali natomiast Veratti, Vitinha i Ruiz. W obronie, mimo wyleczenia kontuzji przez Nuno, wystąpił Juan Bernat. Pierwsza połowa w Turynie rozpoczęła się od intensywnego ataku Juventusu, który chciał przetestować nasze szyki obronne. Po przetrwaniu początkowej fali do ataku ruszyło PSG, ofensywa szybko się opłaciła. Mbappe ponownie operujący blisko swojej ulubionej strefy zszedł do środka boiska i pięknym, płaskim strzałem pokonał Szczęsnego.
Bramka padła w pierwszym kwadransie meczu, to ponownie rozruszało grę obu ekip, bardzo aktywni po stronie gospodarzy byli Filip Kostić i Arkadiusz Milik. W Paryżu natomiast nastąpiły zmiany, kontuzjowanego Ruiza zastąpił Renato Sanches. Być może to właśnie ta zmiana lekko zburzyła plan Galtiera na to spotkanie. Do końca pierwszej części to Juventus więcej atakował, to oni byli drużyną dominującą, jednak mało z tych ofensyw wynikało, aż do końcowych minut. Bernat nie sięgnął piłki zagranej na prawą stronę boiska, po podaniu Cuadrado do środka boiska Bonucci wpakował piłkę do siatki i mieliśmy remis. Na własne życzenie remisowaliśmy to starcie, po przerwie jednak trzeba było spodziewać się trudnej przeprawy.
Faktycznie tak się również stało, gra po wyrównaniu stanu meczu stała się ciężko strawna, obie ekipy budowały zasieki i nie chciały pozwolić na stratę drugiej bramki, a z przodu może coś wpadnie. Niestety, taka filozofia sprawiała, że lądowaliśmy na drugiej pozycji w grupie, bo Benfica sprawiała dzikie lanie Maccabi. Z tego względu trener Galtier dokonał zmian, boisko opuścili Soler i Bernat, ich miejsca zajęli Ekitike i Nuno Mendes. To ten drugi był bohaterem tego starcia, jego rajd lewą stroną boiska i bramka to istne wejście smoka! Pozwoliło ono objąć PSG prowadzenie, którego nie chciało oddać już do końca. Juventus nie miał czym zagrozić, co prawda dokonał zmian, jednak młodzieżowcy nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na korzyść Włochów.
Ta wygrana ma dla nas niestety bardzo gorzki wydźwięk, ciężka przeprawa z Juventusem nie umknęła uwadze naszych portugalskich rywali, którzy roznieśli Maccabi 6-1 i…. wygrali grupę…. Tak, zamiast trafić na Lipsk czy Borussię znowu przytrafi nam się Bayern albo Real Madryt, na własną nieprzymuszoną wolę. Pozostaje nam trzymać kciuki za dobre losowanie i nie zakończenie Ligi Mistrzów na pierwszej części fazy pucharowej…