Napięty grafik z pewnością nie pomaga PSG w regeneracji między spotkaniami, a czekało ich trudne starcie na stadionie Lyonu, który czekał na przełamanie po dwóch porażkach. Kadra z pewnością pozwalała im na wyrównaną walkę, tak rzeczywiście było. Na szczęście trzy punkty pojechały do Paryża.
W składzie PSG nie spodziewano się zaskoczeń, pierwszą okazję do wyjścia w pierwszym składzie miał Fabian Ruiz. Ponownie w defensywnie rozpoczął Danilo, na przodzie klasycznie nasze trio, które bardzo szybko otworzyło wynik spotkania. Już w piątej minucie spotkania paryżanie rozegrali kapitalną akcję, która zakończyła się bramką. Jak się potem okazało jedyną, mimo to widowisko było bardzo wyrównane. Głównie za sprawą Anthony’ego Lopeza i Thiago Mendesa, którzy w dwójkę wielokrotnie ratowali Lyon.
Nie można jednak przedstawić tego spotkania jako jedynie dominację PSG. Swoje szanse mieli również gospodarze, głównie za sprawą Lacazetta i Toko-Ekambiego. Na nasze szczęście nie udało im się pokonać Donnarummy, mimo kilku okazji i błędów naszego golkipera. Należy jednak sobie podkreślić, że mecz ten powinien zakończyć się zdecydowanie wyższym zwycięstwem PSG. Nasz „dyrektor sportowy” i „nowy właściciel” jak wielu lubi go określać zapomniał chyba, że piłka nożna to sport drużynowy. Jego egoizm był dzisiaj nad wyraz widoczny, na szczęście nie kosztowało nas to utraty punktów.