Droga do mistrzostwa Franci w wykonaniu PSG trwa. Po gładkim pokonaniu Bordeaux przyszedł czas na większe wyzwanie, spotkanie z AS Monaco, które jednak pozostaje w kryzysie. Zwycięstwo w tym spotkaniu nie przyszło stołecznym łatwo, gospodarze z księstwa postawili poprzeczkę bardzo wysoko.
Przy absencji Leo Messiego spowodowanej chorobą jego miejsce zajął Wijnaldum. Cóż, najwyraźniej Simons nie figuruje w spisie zawodników Pochettino. Pozostałe pozycje zostały obsadzone bez większego zaskoczenia, to jednak nie sprawiło, że PSG grało ładną piłkę. Pierwsze piętnaście minut spotknia to istna dominacja drużyny z księstwa, paryżanie sprawiali wrażenie, jakby zapomnieli jak gra się w piłkę. Kilkukrotnie sytuacje ratować musiał Donnarumma, gdyby nie jego interwencje i brak sportowego szczęścia AS Monaco to stołeczni przegrywaliby co najmniej dwoma bramkami.
Co się odwlecze, to nie uciecze, ponownie dała o sobie znać słaba gra w defensywie i Monaco po ładnej akcji objęło prowadzenie, bramkę strzelił Wissam Ben Yeder. Paryżanie nie byli w stanie w żaden sposób zagrozić bramce Nubela, wręcz jakby tego nie chcieli. Pierwszą poważną okazję PSG miało w okolicach trzydziestej minuty spotkania, kiedy to z rzutu wolnego piłkę uderzył Neymar. Brakowało zaangażowania, chęci i momentami chłodnej głowy. Dopiero pod koniec pierwszej połowy odważniej zaatakowali bramkę Nubela, jednak bez większego skutku. Poziom frustracji może obrazować fakt, że Marco Veratti zdecydował się strzelać na bramkę. Pierwsza połowa była w wykonaniu PSG katastrofalna, miejmy nadzieję na zmianę po przerwie.
PSG szybko po rozpoczęciu drugiej części miało okazję do wyrównania, po błędzie w obronie Badiashila okazję miał Mbappe. Niestety nie wykorzystał okazji, frustracja narastała z każdą chwilą. Nie minęło dziesięć minut a żółte kartki otrzymali zarówno Mbappe jak i Neymar, nie był to udany mecz dla naszych ofensywnych graczy. Pocieszenie mógł stanowić fakt, że paryżanie powoli przejmowali kontrolę nad spotkaniem. Brakowało konkretów w ofensywie, które posiadali gracze z księstwa. Po przejęciu piłki na własnej połowie ruszyli z szybką akcją, która zaowocowała drugą bramką, paryska defensywa została dosłownie rozmontowana trzema podaniami.
Zmiany przeprowadzone przez Pochettino nie dały zupełnie nic, gra wciąż wyglądała niemrawo, piłkarze powoli tracili chęci i wiarę. Objawiło się to w beznadziejnym faulu na Ben Yederze w polu karnym, co sprokurowało karnego zamienionego na trzecią bramkę. Paryżanie byli już na deskach i zaczęło się odliczanie, dawno PSG nie zagrało tak fatalnego spotkania, trzeba to sobie otwarcie przyznać. Do końca spotkania wynik się nie zmienił, Monaco zasłużenie nas zdeklasowało i pogłębiło kryzys w Paryżu. Coraz ciemniejsze chmury kłębią się nad klubem ze stolicy.