Kolejne spotkanie PSG w drodze do ostatecznego sprawdzianu z Realem zaliczone. Tym razem na Parc des Princes gościliśmy ekipę z północno-wschodniej Francji, nikt nie spodziewał się sensacji, zaskoczenia nie było, ale momentami Reims potrafiło pokazać pazur.
Przed spotkaniem dostaliśmy garść dobrych wieści, do gry zdolny jest Messi, choć usiadł na ławce. Bardzo miłym zaskoczeniem było awizowanie Sergio Ramosa do podstawowej jedesnastki w tym starciu. Szkoda tylko, że zamiast Simonsa czy Michuta kolejną szansę dostał Paredes , tą decyzję trudno zrozumieć. Skład dawał jednak powiew optymizmu, szczególnie jeśli chodzi o grę defensywną PSG, bo utrzymywanie czystego konta z reguły jest dla nas sporym wyzwaniem.
Na wypełnionym ledwo pięcioma tysiącami kibiców Parc des Princes przez pierwsze dwadzieścia minut nie zobaczyliśmy żadnej konkretnej akcji. Oczywiście paryżanie pozostawali przy piłce, jednak nie za dużo z tego wynikało. Dopiero rzut rożny wykonany z prawej strony boiska zagroził bramce Rajkovicia, niestety piłka musnęła siatkę nad poprzeczką. Chwilę później swoją okazję miało Reims, jednak Keylor Navas pewnie interweniował.
Kolejne minuty to kolejne wyprowadzane ciosy z obu stron, ze strony PSG próbował Mbappe, ponownie jednak lepszy bramkarz. Później próbkę swoich umiejętności pokazał Ekitike, na szczęście przestrzelił, było to jednak kolejne ostrzeżenie dla paryżan. Na nich się jednak zakończyło, kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, PSG zaatakowało po błędzie rywala. Strzelcem bramki był najmniej prawdopodobny kandydat – Marco Veratti! To jego pierwsza bramka w tym sezonie Ligue 1, niedługo później sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy.
Druga połowa rozpoczęła się sennie, dopiero sytuacja bramkowa Reims przed końcem pierwszego kwadransu rozruszała obie ekipy. PSG zostało sprowokowane na tyle, że odpowiedziało drugim ciosem, mieliśmy kolejną debiutancką bramkę, tym razem w naszych barwach! Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym ostatecznie piłkę do siatki wbił Sergio Ramos! Paryżanie pół godziny przed końcem spotkania prowadzili dwoma bramkami, jednak jak zwykle, gra nie przekonywała, była wręcz katorgą dla widzów.
Po wznowieniu gry na boisku zameldował się Leo Messi, bardzo szybko wpisał się on na listę asystentów, gdy podawał do Marco Verattiego. Włoch uderzył piłkę, ta po odbiciu się od obrońcy zdjęła pajęczynę z rogu bramki Rajkovicia. Wielu zaliczy jednak tę bramkę środkowemu pomocnikowi, wykręca statystyki! PSG jak już zaczęło strzelać, to nie chciało przestać. Niesamowitym rajdem popisał się Mbappe, który podał pod pole karne do Danilo, podobnie towarzyszyło naszym piłkarzom szczęście. Po rykoszecie Rajkovic ponownie skapitulował, było już cztery do zera, Reims wydawało się zrozpaczone.
PSG miało jeszcze okazję podwyższyć podwyższyć prowadzenie, po pięknym podaniu piłkę w siatce umieścił Icardi, niestety pomógł sobie ręką i bramka była anulowana. Można było zauważyć, że po zejściu Kyliana Mbappe gra mocno się ostudziła. Wynik nie uległ zmianie, udało nam się zachować czyste konto, zawodnicy zaliczyli debiutanckie bramki, to było, kkasycznie pomijając styl, dobre spotkanie dla PSG.
Trzeba jednak (ponownie) powiedzieć sobie coś o „pomyśle” na drużynę Mauricio Pochettino. Przy wyniku bezpiecznym dla drużyny wpuszczać Herrerę i Draxlera zamiast Simonsa i Michuta? Dramat, szczególnie, że ich głównym warunkiem przedłużenia kontraktu jest czas na boisku. Jak mają się poczuć gdy przy wyniku 2:0 z czternastą drużyną ligi trener wpuszcza zawodników, którzy potencjalnie mają opuścić klub? Dramat,a potem się zdziwimy, że wybiorą inne kluby.