Przed spotkaniem wskazywano tylko jednego faworyta- drużynę PSG. Podopieczni Pochettino jechali do Lipska po pewne trzy punkty. Chcieli powtórzyć dobry rezultat z Paryża, niestety, znowu na drodze stanęły indywidualne błędy. W ostatecznym rozrachunku należy docenić ten punkt, bo mogło być gorzej.
Pomimo braku Verattiego i Messiego paryżanie wyszli na to spotkanie w mocnym ustawieniu z trójką ofensywnych graczy. W bramce stanął młody Donnarumma, który dostał kolejną szansę w Lidze Mistrzów. Jak wspominał sam trener- „początek spotkania jest do zapomnienia”, ciężko się tutaj nie zgodzić, pierwszy kwadrans to istny pokaz fuszerki. Błąd prowadzący do utraty gola i sprokurowany karny, początek najwyższych lotów! Dzięki skutecznej interwencji Gigio zostaliśmy w grze, zawodnikom udało się wydostać z marazmu i ruszyli do ataku. Wybronienie jedenastki dało nam duży zastrzyk energii, który szybko spożytkowaliśmy na gola wyrównującego. Po składnej akcji środkiem boiska i dograniu piłki na środek pola karnego przez Mbappe wystarczyło dołożyć nogę, co uczynił Wijnaldum. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej części spotkania udało się wyjść na prowadzenie, po analizie VAR drugiego gola przyznano holenderskiemu pomocnikowi. Oby był to sygnał, że wychodzi on z kryzysu, bardzo przyda się obecnie PSG w takiej formie. Niestety pierwsza połowa nie przyniosła już zmiany rezultatu. Na przerwę paryżanie schodzili z bramką przewagi, wydawało się, że kontrolują sytuację.
W drugiej części spotkania PSG ponownie ruszyło do ataku, jednak zmiany przeprowadzone przez szkoleniowca gospodarzy wniosły trochę ożywienia w ich szeregi. Gra wyrównała się, zdecydowania przebiegała ona w środkowej części boiska. Im bliżej zakończenia spotkania, tym bardziej skomasowana była obrona podopiecznych Pochettino. Lipsk poczuł krew i chciał wyrwać paryżanom chociaż punkt, do pewnego momentu wszystko przebiegało pomyślnie. Niestety, bezmyślny błąd Kimpembe sprokurował drugi rzut karny, tym razem jednak pewnie wykorzystany przez Szoboszlaia, zwycięstwo, które wydawało się pewne, wymknęło się z rąk. Nie nam oceniać jak wyglądał ogólny obraz drużyny. Wciąż brakuje wyraźnego stylu gry i przewagi, której powinno się oczekiwać od drużyny na miarę wygrania Ligi Mistrzów (jak usilnie stara się nam to wmówić zarząd). Może i ciułamy punkty, licząc w wielu sytuacjach na szczęście i popisy indywidualne. Wciąż nie widać jednak drużyny, monolitu, oby w końcu się to zmieniło, bo czekają nas bardzo trudne spotkania.