Presnel Kimpembe opowiedział oficjalnej stronie PSG o swych odczuciach i emocjach jakie towarzyszyły mu podczas występów w Lidze Mistrzów. Zobaczcie co miał do powiedzenia obrońca PSG.
O debiucie w Lidze Mistrzów
„Laurent Blanc powołał mnie do kadry na spotkanie z Chelsea. Miałem wtedy rozegrane jedynie 15 minut w Ligue 1. Szczerze mówiąc, byłem lekko przerażony tą sytuacją. Atmosfera jest zupełnie inna, ponieważ normalnie jesteśmy zaangażowani w ligę czy też puchar krajowy. Tutaj nagle w środku tygodnia jest liga mistrzów. Możesz z bliska obserwować wszystko, pojawia się pozytywna presja, na stadionie widzisz wszystkich, którzy są podnieceni spotkaniem. To szalony czas. Kiedy słuchasz hymnu ligi mistrzów, jedyne co przychodzi Ci do głowy, to fakt, że słuchałeś tego w domu, a teraz jesteś częścią tych zmagań. W tym momencie czujesz, jak duże szczęście masz, ponieważ możesz w tym uczestniczyć„.
O rewanżu z Chelsea
„Na drugie spotkanie nie byłem w kadrze. Rewanż oglądałem z moimi znajomymi, z którymi dorastałem. Siedzieliśmy razem w grupie około 30 osób. Mecz nie układał się po naszej myśli i nasze humory nie były dobre, a potem Thiago…Boom. Wszyscy skaczą do góry, każdy szaleje z radości. W takiej chwili wiesz, że tylko piłka można może dać Ci taki rodzaj emocji. W jednej chwili z szarej rzeczywistości jesteś na szczycie świata. Czujesz się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.”
Kolejne wyzwanie – Barcelona
„Oczywiście przy pierwszym występnie w Lidze Mistrzów było dużo presji. Szczególnie, że byłem osobą, która czytała wszystkie komentarze na Twiterze, widziałem wszystko, co ludzie piszą. I nagle przed spotkaniem jesteś super nerwowym, gdy śpisz w hotelu. W czasie dnia meczowego udało mi się skoncentrować i wyciszyć przed spotkaniem. Pomogli mi Rabiot i Marquinhos, ponieważ udzielili mi cennych porad. Byli w tym samym wieku, ale mieli już boiskowe doświadczenie. Thiago Silva był kontuzjowany, ale również pomógł, ponieważ rozmawiał ze mną przed meczem. Dał mi porady, które tylko kapitan może udzielić młodemu zawodnikowi.„
Rewanż oglądał z ławki, ale jak sam podkreśla był to dobry moment, by wyciągnąć lekcje.
„Byliśmy jednym zespołem i to sprawiło, że przeszliśmy razem tę porażkę. Zawsze jesteś niezadowolony, gdy przegrywasz, taka jest piłka i kiedy wyciągasz lekcje z porażek, to rośniesz i rozwijasz się”.
Rollercoaster z United
Kolejny rok to kolejny szalony dwumecz PSG. Pewna wygrana na wyjeździe z United i potem szokujące okoliczności odpadnięcia w meczu u siebie.
„Pamiętam rzut rożny wykonywany przez Di Marię. Szczerze mówiąc, nie myślałem, czy zaatakuję długi, czy krótki słupem. Grałem na Matica, który próbował mnie złapać. Powiedziałem sobie, że muszę być w ruchu, bo Matic jest silny i będzie mnie zatrzymywał. Gdy DI Maria wykonał rożny, zrobiłem ruch do przodu, potem do tyłu. To był świetnie wykonany stały fragment gry. Piłka wpadła a ja do dziś na wspomnienie tego mam gęsią skórkę. Bramkę mogę obejrzeć na video u mojego brata, który był na trybunach wtedy. W tamtej chwili nie wierzyłem, w to co widzę i słyszę dookoła siebie. Nie potrafię opisać swojej radości, ponieważ byłem jakby w amoku radości.”
„Drugie spotkanie było frustrujące z powodu wyniku i przebiegu gry. Karny to końcówka spotkania, dużo złego wydarzyło się wcześniej. To znowu było doświadczenie, które mam nadzieję, zaprocentuje w przyszłości. Nauczyliśmy się sporo w takich momentach. Wtedy cierpieliśmy i mam nadzieję, że niedługo przyniesie nam to korzyści. To jest piłka i każdy nowy sezon to nowa otwarta karta do zapisania. Jeśli wyciągniemy wnioski z porażek, to będzie dobrze.„
Pierwsza lekcja odrobiona
Pierwszą lekcję z porażek drużyna PSG odrobiła w pucharach grając z Dortmundem. Po porażce w pierwszym meczu 1:2 w Paryżu, przy pustych trybunach niemiecki zespół został pokonany 2:0.
„To moment, który pozostanie w naszych sercach i umysłach. Graliśmy przy pustych trybunach i brakowało nam kibiców. Ta wygrana była ważna zarówno dla nas, jak i kibiców. Oni zasłużyli na to, by móc cieszyć się z wygranej w pucharze. Oni pomagali nam w trudnych chwilach i dawali wsparcie. Z Dortmundem również byli z nami, tylko, że poza stadionem. Dla nas to były spore emocje, stąd reakcja po końcowym gwizdku. Chcieliśmy zadedykować im tą wygraną, ponieważ bardzo długo na to czekali.”