Defensor Paris Saint-Germain, Stanley N’Soki, dla którego miniona kampania była krokiem milowym ku szybkiemu rozwojowi i wkroczeniu w świat profesjonalnego futbolu, podzielił się swoją opinią na temat zeszłorocznej zmiany szkoleniowca w szeregach Les Parisiens oraz początku zakończonego już sezonu.
• Stanley, zwyciężyłeś w lidze dwukrotnie z rzędu, ale w minionym sezonie grałeś więcej…
– „Zdobywanie trofeów to czysta przyjemność. W 2017/18 zagrałem mało, coś około 20 minut [25 minut w meczu 19. kolejki przeciwko SM Caen, przyp. redakcja]. Nauczyłem się wiele, ale w tym sezonie miało to inny smaczek. Przez cały sezon przebywałem w szatni z profesjonalistami, trenowałem z nimi codziennie. Doświadczyłem wzlotów i upadków minionej kampanii na najwyższym poziomie, z czego jestem zadowolony.”
• Jakie były pierwsze miesiące z nowym trenerem w Azji?
– „Kiedy dotarł, dużo się uśmiechał. Sprawił, że każdy czuł się swobodnie. Tryskało od niego entuzjazmem, ale tak jak wszyscy wiedział, co to znaczy gra dla Paris Saint-Germain – presja wywołana oczekiwaniami, poziom wymagań.. Pre-sezon w Azji poszedł nieźle. Wzięło w nim udział wielu młodych zawodników, bo większość dopiero co zakończyła udział w Mundialu. Mieli mniej doświadczenia, ale wiele umiejętności. Pre-sezon zakończyliśmy z Superpucharem Francji, w którym wystąpiłem w pierwszym składzie. Byłem nieco zaskoczony decyzją trenera, ale wiedziałem, czego ode mnie oczekuje i starałem się sprostać jego wymaganiom. Ostatecznie zdobyliśmy pierwsze trofeum tamtego sezonu. Wszystko układało się po naszej myśli.”
• W tamtym meczu zanotowałeś również dwie asysty…
– „To był dobry mecz. Tryskaliśmy radością, Monaco chyba trochę mniej. My byliśmy przygotowani i gotowi, oni raczej słabiej. Gra u boku Thiago Silvy, Marco Verrattiego bardzo mi pomogła. Czystą przyjemnością jest również towarzystwo Christophera Nkunku czy Colina Dagby, którzy tak jak ja przebijali się przez szczeble młodej akademii. To dla nas wyjątkowe.”