Wtorkowy wieczór w Madrycie przyniósł nam starcie na szczycie grupy A Ligi Mistrzów. PSG po czterech wygranych musiało zadowolić się remisem. Tym samym walka o pierwsze miejsce w tabeli została rozstrzygnięta na korzyść PSG.
Thomas Tuchel zaskoczył składem na to spotkanie. Na ławkę powędrował dobrze grający w lidze Draxler, wskoczył do składu wracający po kontuzji Marco Verratti. Od początku zagrał również na skrzydle Kylian Mbappe kosztem Neymara.
Błędy decydują o stracie gola.
Spotkanie rozgrywane było w ulewnym deszczu, rozpoczęło się od dobrej gry paryżan. Nasi gracze dominowali w środku pola, rozgrywali piłkę szybko i kombinacyjnie czym utrudniali zadanie defensywie rywali. Z dobrej strony pokazywał się kolejny raz Mauro Icardi, aktywny był Di Maria. To właśnie Icardi w 12 minucie spotkania powinien lepiej uderzyć piłkę w dogodnej sytuacji. Strzał Argentyńczyka był jednak niecelny. Od tego momentu dużo lepiej zaczęli grać gospodarze. Sygnał ostrzegawczy wysłał Toni Kross – uderzając niecelnie z dystansu w 15 minucie spotkania. Dwie minuty później PSG przegrywało 0:1. Słabo w obronie zachowała się cała drużyna. Akcję rozpoczętą przez rywali w środku pola, nasi pomocnicy pozwolili kontynuować na prawym skrzydle. Błąd w kryciu popełnił Presnel Kimpembe, który zostawił sporo miejsca w polu karnym. Do piłki dopadł Isco, jego strzał zatrzymał się na słupku. Dobitka Benzemy była tylko formalnością. W odpowiedzi uaktywnił się Kylian Mbappe, który w dobrej, kombinacyjnej akcji na przedpolu bramki Realu dochodzi do pozycji strzeleckiej, ale strzał był mocno niecelny. Sporo pretensji miał w tej sytuacji Mauro Icardi, który stał sam przed bramką. To, co najciekawsze w pierwszej połowie poza bramką Benzemy działo się pod jej koniec. Do prostopadłego podania z głębi pola wyskoczył Mbappe, mijając bramkarza Realu, został nieprzepisowo zatrzymany w polu karnym. Decyzja mogła być tylko jedna rzut karny dla naszej drużyny i czerwona kartka dla bramkarza. Po krótkiej chwili sędzia Dias anulował bramkę po konsultacji VAR z uwagi na faul Idrissy Gueye. Do przerwy Paryżanie schodzili z wynikiem 0:1 do szatni.
Szalona końcówka w wykonaniu obu ekip
Na drugą połowę nasza drużyna wyszła z Neymarem w składzie, który zastąpił Gueye. Gra od początku połowy nabrała tempa, ponownie za sprawą Benzemy, który oddał bardzo groźny strzał z pola karnego. Keylor Navas świetnie jednak wybronił uderzenie byłego klubowego kolegi. PSG próbowało odgryzać się rywalom, ale gra była szarpana, brakowało pomysłu na zaskoczenie obrony rywali. W początkowej fazie drugiej połowy to Real sprawiał lepsze wrażenie, głównie za sprawą Marcelo oraz Hazarda, którzy napędzali grę na lewej stronie „Królewskich”. W 61 minucie powinno być 2:0 dla Realu. Isco świetnie znalazł się w polu karnym, oddał bardzo groźny strzał, który zatrzymał Navas. To, co nie udało się Isco, udało się ponownie Benzemie w 78 minucie. Piłkę rozegrał Modrić, trafiła ona do Marcelo, który dośrodkował w pole karne wprost na głowę francuskiego napastnika. W tym momencie wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą gospodarzy, którzy prowadzili 2:0. Mało kto spodziewał się szalonej końcówki w Madrycie. Dwie minuty po golu Benzemy kontaktową bramkę zaliczył Mbappe, który dołożył nogę przy dośrodkowaniu z prawej strony. Błąd w tej sytuacji popełnił bramkarz rywali, który nie zatrzymał dośrodkowania. Po kolejnej akcji naszej drużyny było już 2:2. Neymar rozegrał piłkę ze środka boiska, piłka na jeden kontakt rozgrywana była przez Draxlera, dośrodkowanie z lewej strony zostało przepuszczone przez Mbappe i piłka po zablokowanym strzale trafiła do Sarabii, który umieścił ją w okienku bramki gospodarzy. W końcówce spotkania więcej okazji mieli „Królewscy”. Najpierw Rodrygo nie trafił dobrze w piłkę będąc sam przed Navasem, a w 94 minucie Gareth Bale z wolnego posłał piłkę w światło bramki. Na szczęście dla Navasa i spółki zatrzymała się ona na słupku. Chwilę potem szalony mecz zakończył sędzia.
Paryżanie zaprezentowali się dobrze w ataku. Widać było, że atak dobrze funkcjonuje, akcje były prowadzone w szybkim tempie, często na jeden kontakt. Słabsza była postawa w defensywie gdzie środkowi obrońcy kilka razy przysnęli przy rywalach i pozwolili sobie strzelić bramki. Remis w tym spotkaniu jest zasłużony dla obu ekip.
Remis cieszy, nic więcej
Ale mnie wczoraj wkurzała samolubność Mbappe. Przecież jakby podał do Icardiego, który był tam sam byłby remis już w pierwszej połowie. Pod koniec meczu znowu bezsensownie strzelał z ostrego kąta zamiast grać na Neymara, który też był sam, eh…