Sytuacja ze spotkania PSG – Bayern Monachium z pewnością na długo zostanie w głowach kibiców „Die Roten”. Nie tylko im ta sytuacja zapadła w pamięć, tak samo miał również Gigi Donnarumma, który był według wielu powodem tej kontuzji.
Cała sytuacja miała miejsce pod koniec pierwszej połowy ćwierćfinałowego starcia PSG z Bayernem Monachium. Jamal Musiala wbiegł w pole karne paryżan i bardzo niefortunnie upadł po kontakcie z Pacho. Na domiar złego w tej sytuacji dużą rolę odegrał Donnarumma, który podczas interwencji „skosił” skrzydłowego i według wielu zakończył nie rozpoczęty nawet sezon dla Musiali. Po spotkaniu wylała się na niego fala krytyki za „bezmyślne wejście”.
Prawda jest jednak taka, że każdy inny bramkarz zareagowałby w taki sam sposób. To był czysty przypadek, że noga Niemca tak niefortunnie wygięła się po kontakcie. Niestety uraz jest bardzo poważny i wyklucza go z gry na praktycznie pół roku. Doznał on złamania lewej kości strzałkowej i zwichnięcia kostki. Ze wszystkich stron zaczęły płynąć do niego wyrazy wsparcia, mało kto jednak mówił w tej sytuacji o Donnarummie dla którego również było to bardzo nieprzyjemne przeżycie.
Już w momencie w którym złapał piłkę i zobaczył powagę sytuacji dało się zauważyć ogromne poruszenie na twarzy Włocha. Zakrył on twarz rękami i przyklękł jakby chciał w ten sposób zakomunikować, że było to przypadkowe i nie chciał zrobić krzywdy swojemu rywalowi. Więcej na ten temat powiedział agent zawodnika – Vincenzo Riola:
Nie chciał udawać, że nic się nie stało. Gigi jest bardzo wrażliwym zawodnikiem. Nie chciał patrzeć na to, co się wydarzyło i wolał odejść, aby lekarze mogli jak najlepiej zaopiekować się Musialą. Gdy wrócił do szatni, włączył nawet telefon. Przez wszystkie lata naszej współpracy nigdy tego nie zrobił. Zazwyczaj wyłącza go godzinę przed rozpoczęciem meczu, aby skupić się na spotkaniu, a potem go włącza. Tym razem wysłał mi wiadomość, aby powiedzieć, że jest wstrząśnięty i że nie zrobił tego celowo